|
2 Niedziela po Bożym Narodzeniu C
II Niedziela po Narodzeniu Pańskim C
J 1,1-18
„Na początku było Słowo…Wszystkim
tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym,
którzy wierzą w Imię Jego…”
Masz zapewne
tyle już doświadczenia
by wiedzieć,
że ta sama rzecz,
ten sam przedmiot,
wygląda całkiem inaczej
z innego punktu
widzenia.
I tak
patrząc na jakiś
przedmiot
nawet co dzień
przez ciebie
dostrzegany,
a widząc go z innej
strony,
może być
nierozpoznany.
Rzecz
w niczym się nie
zmieniła,
pozostaje niezmiennie ta
sama,
tylko przez ciebie
z innego punktu
oglądana.
Na podstawie obrazów,
pocztówek
masz utrwalony obraz,
kształt, widok,
Giewontu, Kasprowego,
Gubałówki.
Ale gdy kamera
ujmie ich widok z
przeciwnej,
czy z innej strony,
stanie się powodem
twego zastanowienia,
treścią zagadki,
łamigłówki.
Wiedz,
że tak też jest w
religii,
w wierze.
Bo przyjrzyj się dobrze,
posłuchaj
Ewangelii tej
dzisiejszej
uważnie,
a przyznasz sam
całkiem szczerze,
że opisane zjawisko
i tu się powtarza.
ta sama prawda,
z innej strony naświetlona
całkiem inny jej obraz
się maluje,
jakże inny ogląd
stwarza.
Przywołaj
z pamięci niedawny
opis św. Łukasza,
Bożego Narodzenia.
Betlejem nocą,
zatłoczone, ludne.
poza miasteczkiem stajenka.
Schronienie
dla domowych zwierząt
a w niej Józef,
Dzieciątko,
święta Panienka.
Nad nimi
gwiazdka migająca,
konieczna,
bo pasterzy prowadząca
do Betlejem
by Dziecię,
o którym usłyszeli od
aniołów,
na własne oczy ujrzeli,
swemu Bogu,
na którego czekali pokłonili
się,
że proroctwa spełniły
się,
uwierzyli.
Czyż nie takich
narodzin dzieciątka
obraz mamy?
Czyż nie o takim?
Bożym Narodzeniu śpiewamy?
Czyż nie tak
Boże Narodzenie
przedstawiamy?
Ale Giewont nie byłby
tak urokliwy,
tak piękną ozdobą
naszych
ojczyźnianych Tatr;
gdyby każdy
z wielką łatwością
na niego wszedł
i najłatwiejszą drogę
zgadł.
Bo idąc przez Kalatówki
trawiastym szlakiem,
butami turystów wydeptanym,
łatwym w podejściu
i ogółowi znanym,
który dopiero
przed samym szczytem
ukaże parę
wapiennych skałek
jak kły.
Ale mając
w zasięgu wzroku
Giewontu Krzyż,
zrobisz jeszcze tych
kilka kroków
i jakże radosnym
i miłym będzie ci widok
wokół,
w górę i w dół,
będzie ci nagrodą
za twą wytrwałość.
i teraz wiesz,
że twój trud wart tego
był.
Ale Giewont,
to także i jego
północna ściana.
Swym stokiem
niebezpiecznie opadająca
ku dolinie Strążyskiej,
ku domostwom Zakopanego.
Taternikom,
wytrawnym spinaczom
dobrze znana,
bo stroma, trudna,
przez zwykłych
turystów,
przygodnych
wczasowiczów
świadomie omijana,
wymagająca umiejętności,
wysiłku osobistego,
wspinania.
Ale po przejściu tej
drogi,
osiągnięcie szczytu,
daje satysfakcję,
radość,
są one nagrodą
za włożony trud,
w osiągnięciu
celu zamierzonego.
Dzisiejsza Ewangelia
też
o Bożym Narodzeniu.
ale jakże inaczej opisanym
niż tym
z Ewangelii Łukasza,
tak dobrze
nam znanym.
Piszący ją Jan,
nie prowadzi nas do Betlejem,
do stajenki
ze świętymi osobami,
do szopy lichej
ze żłobem,
z bydlętami.
ale pod wysoką górę,
pod jej stromy stok.
Każe nam
spojrzeć w górę
ku szczytowi i patrzeć,
wierzchołek odnaleźć,
który człowiekowi
ukazuje się w chmurach,
cały przysłonięty.
I trzeba
natężyć swe siły,
nie tyle wzrok,
a raczej słuch
bardzo czuły i
wrażliwy,
by nim uchwycić
wszystkie
po kolei słowa,
które apostoł
głęboki w wiedzy,
a w przedstawianiu
prawdy
tak wnikliwy
sypnie nimi gęsto,
w obfitości,
jakby nie wiedział,
że słuchający nie
wszyscy
taternicy,
nie wszyscy
przygotowani
do takich zawiłości,
trudnych pojęć, wyrażeń,
słów,
danych nam
w takiej ilości.
Próbuj
swym wzrokiem
przebić chmury i
dojrzeć to,
co w tym najważniejsze.
Szczyt,
wierzchołek tej góry
i usłyszeć słowa
tak zwięzłe w
brzmieniu,
to jednak
nie takie łatwe
w ich zrozumieniu.
Bo według tych słów
Dzieciątko z Betlejem,
to nie jakiś człowiek
wyjątkowo obdarzony,
to nie jeden więcej
pobożny prorok,
do wyjątkowych i
specjalnych
zadań przeznaczony.
Ale to samego Boga
„Syn umiłowany”.
A jego początek
poza przestrzenią,
poza czasem,
poza wszystkim tym
co ludzkie,
co może być
doświadczeniem naszym.
„Na
początku było Słowo…
było u Boga,
i Bogiem
było…
wszystko
przez nie się stało.
na
świecie było …
lecz
świat Go nie poznał.
swoi Go
nie przyjęli…
którzy je
przyjęli,
dało moc,
aby się
stali dziećmi Bożymi…
którzy
wierzą w imię Jego”.
W takich słowach
Jan Ewangelista
swym umysłem,
bystrego i wielkiego
teologa,
oddaje to
co w scenerii
Bożego Narodzenia
najistotniejsze, najważniejsze,
tajemnicę:
w ciele ludzkim,
w Betlejem,
narodzonego Boga.
Teraz wróć do stajenki.
przyjrzyj się
dobrze z bliska,
możliwie najdokładniej
temu Dziecięciu,
temu maleństwu
i przywołaj w swej
pamięci
słowa
Jana Ewangelisty
jak najstaranniej o Słowie,
które ciałem się stało
i zamieszkało
między nami.
Wyznaj Bogu
w tym Dziecięciu,
szczerym aktem swej
żywej wiary
to, w co wierzy lud
boży,
Kościół cały,
„Słowo
stało się Ciałem”,
człowiekiem
dla naszego zbawienia.
tak wielką miłość
Bóg okazał,
wobec stworzenia.
- - - - - -
Bóg
dziecięciem się stał,
wyśpiewujesz
w kolędach.
melodie
ich ładne,
czasem
skoczne, czasem smętne.
To tak
jak z tobą.
Narodzinom
twym,
radość
rodziców towarzyszyła,
a obecne
życie,
czy dobre
i piękne?
- - - - -
Zapewne
spytasz,
skąd ta
moja znajomość tatr?
nie myśl,
że na ich
każdy szczyt się wdrapałem.
ale przed
laty słuchałem
kazania
radiowego,
w którym
kaznodzieja wyjaśniając
tę Ewangelię
na taki
pomysł jej wyjaśnienia wpadł,
a ja
słuchając za ołówek złapałem.
Moja rada
– rób i ty tak.
- - - - -
0 Comments
Posted on 23 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|