|
Sobota po Popielcu
Sobota po Popielcu
Łk 5,27-32
Mt 9,9-13 – piątek
XIII; Mk 2,13-17 – sobota I
„Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej.
Rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On
zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim. Potem Lewi sprawił dla Niego wielkie
przyjęcie.”
Zapewne często
spotykasz ludzi,
którzy w strój
duchownego,
habit zakonny
są odziani.
Mówisz o nich
to ksiądz, zakonnik,
siostra zakonna.
Ludzie powołani.
Z koloru ich habitów
i do nich
innych dodatków,
odnosisz wrażenie,
jakbyś był na kwitnącej
łące,
wśród stokrotek,
dziewanny,
koniczyny, bławatków.
A tobie zapewne się
marzy,
żeby oprócz tak
bajecznie
kolorowych strojów
jeszcze radość,
serdeczny uśmiech
tryskał z ich twarzy.
A ludzie,
w te duchowne,
kolorowe szatki
przywdziani,
jeszcze miłą wszystkim
woń cnót wydzielali.
Takie stawiasz wymagania
tym ludziom wybranym,
bo wiesz,
że zaszczyceni są
czymś szczególnym,
łaską powołania.
Czyli spojrzenia
Chrystusa na człowieka
i zaproszenia
do pójścia
za Nim drogą,
o której na jej
początku
wiedzą tylko jedno,
że jest stromą.
Widując ich,
przyjrzyj się dobrze
jakiejś z nich twarzy,
a być może,
ci się zdarzy
rozpoznać w którejś z
nich
znajomą, znajomego,
koleżankę, kolegę,
z tej samej
miejscowości,
z tej samej ulicy,
z tego samego domu,
z tej samej klasy.
Twej dawnej sympatii
i z nią znajomości.
Dziś patrząc
na niego, na nią
mówisz sobie,
pomimo..,
że on taki, ona taka,
jego, ją,
powołał Pan.
I dobrze,
że dodajesz
tak widocznie chciał.
Czasem masz,
wątpliwość tylko jedną,
czy Bóg,
o czym ty wiesz,
o wszystkim wiedział.
By tobie,
i tobie podobnym
rozwiać takie
wątpliwości
czytaj Ewangelię
i zapamiętaj
te momenty,
z jakimi ludźmi
Chrystus
na co dzień się spotykał.
U kogo?
i w jakich domach
gościł?
Z jakiego grona?
powoływał,
których sam chciał.
Swymi przyjaciółmi,
swymi uczniami,
apostołami ich nazywał.
Rybaków
miał już dość.
Bardzo byli przydatni
i potrzebni.
Do wysiłku
i trudu przyzwyczajeni.
Swe rodziny,
swe domostwa,
łodzie
i sieci mieli.
O wyżywienie dbali.
Życie proste,
uczciwe,
pracowite wiedli.
Serca mieli szlachetne,
na drugich wrażliwe.
Ciała ich,
twarze,
ręce,
wysmagane wiatrem,
bryzą,
na brąz
słońcem spalone.
Potrzeby bliskich
i drugich widzą.
Swą pracą im zaradzić,
pomóc w porę.
I trzeba było,
by przechodzący
Chrystus
dostrzegł
na cle siedzącego
syna Alfeusza, Lewiego.
Zapracowanego celnika
wpływy księgującego.
Wnikliwie
na niego spojrzał.
Jeden Chrystus tylko
wie,
co w nim dojrzał.
„Pójdź za
Mną”,
jemu powiedział,
a Lewi wstał,
zostawił wszystko
tak, jak siedział.
To z Chrystusem spotkanie
opisze sam,
jako swe powołanie,
które odmieniło
całe jego życie.
Z Chrystusem go
związało
i tak przedziwnie
w świadka,
w apostoła przemieniło.
Tak mi się wydaje,
że Chrystus,
jak zobaczył Lewiego
w roli urzędnika
i widząc, że to skryba,
pomyślał w duchu sobie,
taki i Mnie
i naszemu gronu
bardzo się przyda.
Chrystus
nic a nic się nie
pomylił.
Bo tym,
co Lewi – Mateusz
o życiu Chrystusa
napisał,
nam przekazał
i w swej Ewangelii
zostawił,
swą wnikliwością,
dokładnością,
zaangażowaniem,
szczerością zadziwił.
- - - - -
Lewi
podziękował
za łaskę
powołania.
Przyjęcie
w swym domu
Chrystusowi
i
zaproszonym gościom przygotował.
Jeżeli
ciebie Chrystus powołał,
jak żeś
za tę łaskę podziękował?
- - - - -
Chrystus
powołując,
ma
receptę gotową.
Patrzy w
serce,
nie
zamartwia się głową.
- - - - -
Przytrafi
ci się w życiu,
że
będziesz się dziwował,
kogo to,
Pan powołał.
- - - - -
Warto na
swej drodze
Chrystusa
spotkać,
a można z
NIM,
na całe
życie pozostać.
- - - -
-
0 Comments
Posted on 24 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|