|
1 Niedziela Wielkiego Postu C
I Niedziela Wielkiego Postu C
Łk 4,1-13
„Jezus pełen Ducha Świętego powrócił z nad Jordanu i czterdzieści dni
przebywał w Duchu na pustyni, gdzie był kuszony przez diabła…”
Spójrz wokół siebie
na otaczający cię
świat.
Dlatego tak pięknym,
bo stworzył go Bóg,
ale oczu nie zamykaj
i bacznie patrz,
że jest ktoś,
kto niszczyć go
usiłuje,
a jak to robić,
na tym naprawdę się zna.
Boga, człowieka,
dobra i piękna,
przebiegły,
wyrafinowany wróg.
Bo nie sam,
nie swymi rękami to
robi,
ale naiwnym
człowiekiem się posługuje.
Jak go usidli,
omami,
zaślepi, opęta,
ten zanim pójdzie
do głowy po rozum,
zanim się spostrzeże
kto to taki
i zanim się opamięta,
coś nim wstrząśnie
dotkliwie i boleśnie.
Ten posłuch odczuje
na bardzo długo,
jako porażkę zapamięta.
Bo człowieka
zawsze to myli i gubi,
wytwornie
i z taktem się
zachowuje.
Całkiem logicznie,
poprawnie
i pięknie mówi.
W kontakcie z drugą
osobą
nie zdradza
swojego pochodzenia.
Kulturalny w zachowaniu,
nie legitymuje się
człowiekowi żadnym
dowodem.
Od razu by się wkopał,
że jest z piekła rodem.
Nie pokazuje nikomu
dowodu tożsamości.
Przypadkiem cię
odwiedza,
po prostu przychodzi w
gości.
Postanowił wpaść na
moment,
na chwileczkę,
bo inni zawiedli,
bliscy opuścili,
jakąś krzywdę,
przykrość ci
wyrządzili,
a on na to wszystko
lekarstwo zna i go ma.
Będziesz jemu wierny,
to ci da
swojego balsamu
na twoje rany
dotkliwe i bolesne
przez drugich zadane.
Skutecznego lekarstwa
na twoje zdrady,
niedowiarstwa, oszustwa,
nienawiści, kłamstwa,
myśli czarne,
jak noc ciemne,
o zemście za poniżanie,
niedocenianie.
Przez innych
złe traktowanie.
Wszystko uleczy,
we wszystkim pomoże,
bo na to sposób ma
i na tym się zna.
Widzisz,
jaki nachalny,
z jakim tupetem.
Jaki natrętny,
jaki bezczelny.
A ty myślisz,
że w spotkaniu z nim
jesteś mądrym
i światłym człowiekiem.
Jeżeli na ten haczyk,
swej rzekomej
i skutecznej pomocy,
swojego cudownego
lekarstwa cię złapie,
po tobie
kochana siostro,
i po tobie
kochany bracie.
Pamiętaj,
nie miej się za
nietykalnego.
Nie myśl,
że ciebie to ominie,
nie spotka,
że nie zwracasz uwagi
na niego.
On wie,
kiedy cię odwiedzić.
On tę godzinę zna,
bo ciągoty ku złu,
jakiś dołeczek,
jakieś niezadowolenie,
słabostki każdy ma.
A jak go
kulturalnie odprawić,
pozbyć się z pola
widzenia
i spławić,
wsłuchaj się
w słowa dzisiejszej
Ewangelii
i może być
powodem twojego zdziwienia,
co robili
i gdzie byli wtedy
anieli.
On się nie bał
przyjść do Chrystusa,
ani spotkania
z tak bliska,
w cztery oczy.
Nie lękał się
samej rozmowy.
Na wszystko był
przygotowany,
na każdą ewentualność
gotowy.
Wiedział jedno,
że Chrystus pości
i to już przez długich
dni czterdzieści,
czyli pragnienie
doskwiera
i głód Go nęka.
Dobrze o tym wie,
że Chrystus jest
Bogiem.
W co, czasem
człowiek wątpi,
pojąć nie może,
wierzyć nie chce.
A on, mimo
swego upokorzenia,
doznanej kary
od Boga pamięta.
I dlatego,
wygłodzonemu
Chrystusowi
chleb proponuje.
Niech sam,
zrobi cud
choćby z tych kamieni.
Po co się dręczyć,
na co głodować,
jest Bogiem,
niech w chleb je
zamieni.
Będzie syty,
jako cudotwórca
da się poznać,
będzie tryumfować.
Znał Chrystus tego
Pana.
Zawsze miał,
ma, i mieć go będzie
za drania.
Dostanie należną
odprawę
i nauczkę.
Przez Chrystusa
przepędzony,
odstąpi,
pójdzie do tych,
którzy go nie
rozpoznają
powielać
i powtarzać będzie
swą sztuczkę
wobec wszystkich
niedostatek
cierpiących,
ale i chciwych,
łakomych na chleb
i na pieniądze
chęcią zysku,
posiadaniem bogactwa
pałających.
Nie, by cud zrobili,
bo nie mogą
tego dokonać,
ale by się bogacili
za wszelka cenę,
nieuczciwie zysk
zdobywali,
z drugich łupili.
I z obserwacji życia
codziennego wiemy,
że wcale nie małe
to towarzystwo,
które, w to,
co szatan mówi,
co obiecuje
wierzy naprawdę
i we wszystko.
Poradzić ci tylko mogę,
jak go dojrzysz,
usłyszysz, poczujesz,
to póki czas,
w nogę.
Zawsze na przyszłość
ten dobry,
wypróbowany sposób
miewaj,
przed nim,
ile sił zwiewaj.
I wiedz,
że to z twej strony
nie dowód tchórzostwa
i słabości,
ale wiedzy,
doświadczenia,
roztropności.
Jeszcze coś
ważnego pamiętaj.
Diabeł,
diabelnie boi się
Krzyża,
święconej wody,
błogosławieństwa.
Dla niego
to piekące zaklęcia,
wobec których
traci siłę,
traci głowę,
swą szatańską moc,
które odbierają mowę.
Nagle traci głos,
ucieczką się ratuje,
bo przegrywa z Bogiem,
z Jego potęgą,
wszechmocą.
O tym wszystkim wie,
bo to wszystko
na sobie czuje.
Przez porażkę doznaną
nie daje za wygraną.
Czyha i wyczekuje
aż człowiek
jego podszepty usłyszy,
ulegnie namowom.
Nie opanuje
pożądliwości,
w jego sidła się
wpakuje.
- - - - -
A więc
bacz,
jaka
wiedza u diabła
i bardzo
uważaj,
byś w
jego sidła nie wpadł.
W jego
matnię,
w pułapkę
nie wpadła.
- - - - -
0 Comments
Posted on 24 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|