|
2 Tydzień Wielkiego Postu - sobota
II Tydzień Wielkiego Postu - sobota
Łk 15,1-3.11-32
„W owym czasie
zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to
szemrali. Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do Ojca: „Ojcze
daj mi część mego majątku…odjechał...roztrwonił... zaczął cierpieć
niedostatek…pójdę do mego ojca..”
Nie zawsze człowiek
chadza prostą,
przetartą, sprawdzoną
życia drogą.
bo albo z własnej
głupoty,
albo za innych namową
wybiera własną,
na przełaj, na skróty,
nie domyślając się
spotkać wąwozy,
parowy, skały,
ogrodzenia,
kolczaste druty.
Na nic przestrogi,
błagania, zaklinania,
matki, ojca,
rodzeństwa, rodziny.
Obraca je w żart,
dla niego kpiny
ze swej dojrzałości,
z dorosłości,
z postępu,
z nowoczesności.
Na nic prośby,
na nic błagania,
do miłości rodziców,
do rozsądku
odwoływania,
do płaczu matki,
do jej łez,
mówi, że wie,
dlaczego tak robi,
bo takie jego
upodobania,
takie ma pragnienie
i tak chce.
Kochane dziecko
w wierze wychowane,
religijne, pobożne,
w nosie ma wszystko.
ojca, mamę,
ludzką opinię,
Boga, religię,
kościół, wiarę.
Idzie drogą jaką chce,
na jaką ma ochotę.
A po drodze
traci wszystko,
rodzinę, wiarę,
Boga,
moralność, cnotę.
Aż wpadnie w dół,
w cuchnące bagno,
zaspokoiwszy zmysły,
aż łaknienie dopadło
i oczy otwiera,
spostrzega,
że w chlewie wokół
świnie,
które swym zwyczajem
chrząkają,
ale za swojego go mają
i karmią go strąkami,
które same zajadają.
I oby poszedł
po rozum do głowy,
patrząc na swe
postępowanie,
swoje staczanie,
swoje miejsce,
swoje towarzystwo
i znalazł w sobie
tyle prawdy, tyle
pokory
by w pierś się uderzyć,
w miłość ojca,
w jego przebaczenie,
wybaczenie uwierzyć.
zawrócić z drogi
wybranej przez siebie,
przykrej w
doświadczenia
i pozostałymi ranami
na duszy i ciele.
Czyli by tak zrobił,
jak z dzisiejszej Ewangelii
marnotrawny syn,
który majątek
roztrwonił
i tylko dzięki
modlitwom,
swej kochającej matki,
Bóg swą łaską go
dogonił.
Do domu rodzinnego
skruszony wrócił,
w ramiona ojca się
rzucił
czekającego z
utęsknieniem.
Wyznał ojcu swój
grzech,
swój żal, swoją
poprawę,
dla wzruszonego ojca,
było to syna
nawróceniem.
- - - - -
Żono,
matko,
módl się
za męża,
módl się
za syna,
który się
stacza,
łajdactw
się ima.
By na
tyle zmądrzeli,
z chlewa
wyszli,
świnić
się zaprzestali,
grzech
swój uznali.
Oby Bóg
wysłuchał
twych
modlitw życzenie,
ich
powrót do rodziny
i szczere
nawrócenie.
- - - - -
0 Comments
Posted on 24 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|