|
5 Tydzień Wielkiego Postu - wtorek
V Tydzień Wielkiego Postu - wtorek
J 8,21-30
„Jezus powiedział do Faryzeuszów: ”Gdy
wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem, i że Ja nic od
siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył”.
Te słowa Chrystusa
skierowane do
faryzeuszów,
brzmią jak prawda
z życia wzięta.
Bo są ludzie
w społeczności,
o których się wie,
ale o ich ważnych
datach
dotyczących ich życia,
nikt nie pamięta.
Żyją cicho,
pracują,
z punktualnością
zegarka
przez lata chodzą.
Nikomu nie dokuczają,
kłopotów nie sprawiają,
nikogo nie obchodzą.
Tak jak spokojnie żyją,
bez zgiełku odchodzą.
Nigdy w swym życiu,
nie chcieli stosować
sztuczki cwaniaków,
w myśl, której,
by sobą zainteresować,
trzeba trochę poszaleć,
trochę powariować.
Z podziwem patrzyli,
jak wtedy zwierzchnicy
wobec zawadiaków,
rozrabiaków,
czuli byli,
pomoc swą ofiarowali.
Jaką troską,
życzliwością,
miłością otaczali.
Dopiero nad grobem
ludzi spokojnych,
sterty pochwał
o ich prawości, sumienności,
pracowitości,
uczciwości.
Wtedy każdy zobowiązany
wyrazić to,
z wdzięczności.
Jednym słowem,
nie docenili,
za późno się
spostrzegli.
podziękować
nie zdążyli.
Patrz uważnie
na Chrystusa.
tak wiele cudów
dokonał,
po świątyniach nauczał,
że jest Mesjaszem
ilu przekonał
raz nawet Chrystusowi
chciano bić brawo,
podziwiano,
a skończyło się na tym,
że ze świątyni
wyrzucono,
wyszydzono,
wyśmiano.
Mało brakowało,
by go ze skały
strącono.
To, że wielkich
napominał,
karcił ich brak wiary,
fałsz i obłudę wytykał,
nienawiści zaznał,
wrogość,
sprzeciw napotykał.
I zaowocowała,
zdradą przekupnego,
chciwego na pieniądz
apostoła Judasza.
Wiedziono do osądzenia
przed Heroda do Piłata.
od Annasza do Kajfasza.
biczowany,
cierniem ukoronowany.
Zamiast uwolnienia
Chrystusa,
wybrali wolność
zabójcy Barabasza.
wyrok wydano,
Chrystusa ukrzyżowano.
Apostołowie
gdzieś się zapodziali.
odejściem,
ucieczką,
siebie ratowali.
przestraszeni,
bardzo się bali.
Gdzież ci wszyscy,
którzy cudu
na sobie doznali?
odwagi im brakło,
choć zdrowie odzyskali.
Trzeba było Chrystusowi,
przez trzy godziny
na krzyżu konać,
by z ust łotra,
jak dobrej wieści
usłyszeć wyznanie
aktu wiary,
który męką Chrystusa
dał się przekonać,
że Chrystus jest Bogiem
i prosi go,
o miejsce w raju
i zmiłowanie.
Trzeba było,
by Chrystus
wyzionął ducha,
by skonał,
by ciemności zapadły,
ziemia się zatrzęsła,
błyskawice spadły,
by ktoś z tłumu
zawołał,
„Zaiste
ten był Synem Bożym”.
Inni podszyci strachem,
zjawiskami
zaistniałymi,
zgodnie,
z trwogą wyznają,
on był Mesjaszem.
Ale kiedy był
między nimi,
choć jeszcze
pamięć cudów mają,
na to wyznanie
się nie zdobyli.
przyszło ono,
poniewczasie.
I tak już pozostanie
wśród ludzi.
Póki życiem się cieszą,
zdrowie sprzyja,
z uznaniem,
z podziękowaniem
się nie spieszą,
i nie ma
co liczyć na nie.
Choć żyją blisko,
obok siebie,
żyją w społeczności,
w jakiejś wspólnocie,
czynionego dobra
jakby nie zauważali,
dobroci
i miłości,
jakby nie doświadczali.
A owocem tego,
w relacjach ziąb
i chłód,
bo dotkliwym się staje,
miłości rodzinnej,
miłości małżeńskiej,
miłości siostrzanej,
miłości braterskiej,
dotkliwy głód.
- - - - -
Lepiej za
doznane dobro
po
kwiatku dawać,
niż potem
na grobie,
wieniec
składać.
- - - - -
Ci, co
wdzięczności nie wyrażą,
być może,
z
ostatniej okazji skorzystają,
na
pogrzeb przyjadą.
- - - - -
Niektórzy,
dopiero
na pogrzebie się dowiedzieli,
jakiego
to dobrego
pośród
siebie mieli.
- - - - -
Ponieważ
o zmarłych,
tylko
dobrze można mówić,
nieraz
zmyślaniem
trzeba
się natrudzić.
- - - - -
0 Comments
Posted on 24 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|