|
7 Tydzień Wielkanocny - czwartek
VII Tydzień Wielkanocny - czwartek
J 17,20-26
„W czasie ostatniej wieczerzy Jezus…modlił się tymi słowami: „Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi
dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi
dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.”
Zapewne w twoim życiu
jest człowiek,
którego kochasz
i to kochasz szczerze
z powodów tobie
tylko znanych.
kochasz go serdecznie
ze wspólnej drogi życia
razem przebywanej.
Albo upodobań, pragnień,
dążeń, ideałów, zamiarów,
marzeń, planów,
zainteresowań tych
samych.
Z nim dobrze się
czujesz,
korzystnie wpływa na
ciebie,
z takim się nie
nudzisz,
tematów do rozmowy
masz wiele.
z takim czas chwilką
się staje.
Spotkanie zadowolenie
daje,
przestawanie
pozwala zapomnieć o
rozterkach.
z nim zawsze miło i
łatwo
zdarzenia wspólnie
przeżyte,
razem wspomnieć.
Przy nim smutek znika,
niepokój maleje,
nawet dolegliwość
o sobie znać nie daje.
Tak dobrze ci z
człowiekiem,
który wobec ciebie żywi
uczucia
podobne do tych,
jakie ty masz
ku niemu w sobie.
A wyraża to jedno
krótkie słowo: miłość,
twoje marzenie,
wielkie jej w tobie
pragnienie.
Czy dziwne to,
że apostołowie
Chrystusa pokochali?
Urzekł ich sobą, oczarował,
zachwycił,
do Siebie przekonał,
do Swego posłannictwa.
Ale też przygotował
do uczestnictwa
w trudzie apostołowania
jako owoc swego
zaufania.
w ich wiarę i wiedzę
do dawania świadectwa
i nauczania.
Czy dziwne to,
że Chrystus
swych uczniów pokochał?
każdemu z nich
w serce zerknął,
dobrze się przyglądnął
zanim powołał.
Nie patrzył na wiek,
na prace wykonywane,
na środowisko,
na rodziny opuszczane.
Kochał ich,
bo poszli śmiało
za Jego wezwaniem,
zostawili wszystko
ciesząc się powołaniem,
choć nie wiedzieli
co ich spotka,
czego zaznają.
Pokochał ich Chrystus,
bo Jemu bezgranicznie
ufają
i miłość braterską
ku sobie mają.
I tak miłość była
więzią,
która Chrystusa
ze swymi apostołami zespalała,
apostołów
ze swym Nauczycielem.
Ona była motywacją
ich postępowania,
w przeciwnościach sił
dodawała,
wspierała ich odwagę
kiedy wierność
powołaniu
ofiary wymagała.
I czy mógł Chrystus?
dla swych apostołów
wierzących w niego,
szczerze kochających go
pragnąć czegoś innego niż
to,
co wyraził w modlitwie
do Ojca swego:
„Ojcze
chcę, aby także ci,
których Mi
dałeś,
byli ze Mną
tam,
gdzie Ja
jestem”.
Pragnienia Chrystusa
znam
i wierz mi,
tak tylko Bóg nagradza
miłość ku sobie.
Nie gwiazdką z nieba,
ale otwiera do nieba
drzwi
i tym swą wdzięczność
za miłość człowieka
wyraża.
Czyli miłość ku Bogu
życiem potwierdzona
w wieczności zaowocuje
szczęściem,
z którym kochających Chrystusa,
Bóg oczekuje.
- - - - -
Jeżeli w
swym życiu doświadczyłeś
tak
przeżywanej miłości choć raz,
to
zapewne mnie spytasz
j a c k
u,
skąd ty
to znasz?
skąd o
tym wszystkim wiesz?
Odpowiem
szczerze.
żyję
wśród ludzi, z którymi
mam wspólny
ideał życiowy,
również
środki do jego realizacji,
to samo
życiowe powołanie,
z którymi
dzielę życie,
codzienny
trud,
a każdy z
nas ma swoje,
określone
do wypełnienia zadanie.
I to, co
najważniejsze,
złączyła
nas miłość ku Chrystusowi,
której
owocem miłość braterska,
dzięki
której oni kochają mnie,
ja,
kocham ich też.
- - - - -
0 Comments
Posted on 26 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|