|
2 Tydzień Zwykły - czwartek
II Tydzień Zwykły - czwartek
Mk 3,7-12
Łk 6,7-19
„Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z
Galilei…na wieść o Jego wielkich
czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w
pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego
wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do niego, aby się Go
dotknąć.”
Wejdź do szpitala,
przychodni, ośrodka
zdrowia,
a dowiesz się,
jak wielu? szuka
i potrzebuje koniecznej,
natychmiastowej
pomocy lekarza,
w dolegliwościach,
w kalectwie, w
chorobie.
Przypatrz się tym
chorym,
którzy przyszli
o własnych siłach
i tym przyniesionym, przyprowadzonym,
którym ktoś towarzyszy.
Smętnym, obolałym, cierpiącym.
Z jaką? cierpliwością
wyczekują na swoją
kolejkę
by spotkać lekarza,
jak? każdy czeka
aż swe nazwisko, numerek,
od wywołującego usłyszy.
Przypatrz się młodym, starym,
matkom z dziećmi na
ręku,
w powijakach opatulonych,
szczelnie owiniętych.
Wszyscy z ufnością,
wielką nadzieją będą
czekali,
że trafna diagnoza,
skuteczne lekarstwo przyniesie
ulgę,
przywróci zdrowie,
na nogi postawi.
Bo ono jest darem najcenniejszym,
jaki może Bóg
dać człowiekowi.
Tylko często tak bywa,
że człowiek
dowiaduje się o tym,
sobie to przypomina,
jak go traci,
jak już po nim,
jak już go nie ma.
Dlatego z taką nadzieją
wielu chorych,
z krwawiącymi ranami,
cierpiących,
z owiniętymi kończynami,
niesiono, prowadzono ku
Chrystusowi,
tłoczyło się i pchało.
A tylko ci z wielką
wiarą otrzymywali,
czego pragnęli,
o co błagali, czego
chcieli.
Wiele kalek
pragnących uzdrowienia
marzyło
o spotkaniu z Chrystusem.
prosili, nalegali,
żebrali o pomoc
by ich zaniesiono, zaprowadzono
przed Chrystusa,
by przed Niego dostać
się mogli.
by na nich spojrzał,
by ich dotknął.
i o dziwo,
w spotkaniu z Chrystusem
tej łaski doznawali.
Przed Chrystusem stawało
wielu opętanych.
Bywało,
że wychodzili naprzeciw.
Bluźniących,
siłą przyprowadzano.
Nikt pomóc im nie mógł,
nie potrafił,
nikt zaradzić nie mógł.
Dopiero w spotkaniu z Chrystusem
zły duch przegrywał.
Ze złością opuszczał swą
ofiarę,
zostawiając
sponiewierane ciało.
Chrystus z litości,
współczucia, miłości,
widząc chorych wiarę uzdrawiał.
Opętanych
od złego ducha uwalniał,
w nadziei,
że człowiek zdrowy,
od diabła wolny będzie
zdolny
w Boga uwierzyć
i z Bogiem swe życie,
jego resztę przeżyć.
Czy marzenia Chrystusa,
się spełniły?
Czy chorzy?
którzy dzięki wierze zdrowie
odzyskiwali
w wierze okazali się
wytrwali?
pomni na doznany cud
do końca swych dni ją
zachowali?
O tym nie wiemy,
wie tylko Bóg.
My natomiast wiemy,
że tych chorych były
tłumy.
tak czytamy w Ewangelii,
którzy w pogoni za
zdrowiem,
Chrystusowi
wytchnąć nie dawali.
Na Chrystusa przychodziło
zmęczenie i brak czasu
na to, co najważniejsze,
głoszenie królestwa Bożego,
jak to dziś określamy,
ewangelizowanie.
Chrystus modlił się
kiedy wszyscy spali.
Wiedział,
że odpocząć muszą,
bo jutro znowu tłum
na głowy się zwali.
Chyba w trosce
by ich nie zadeptali,
Chrystus polecił przygotować
łódź.
w ten sposób swobody
ruchów
Mistrzowi zafundowali,
bo mógł nauczać z
łodzi,
ale też, kiedy chciał,
mógł odpłynąć i się
oddalić.
Nie powiem,
żeby dziś wokół
duszpasterzy
istniał taki tłok.
By tak liczni
spragnieni prawdy
do kościołów się pchali
z wyjątkiem gdyby w
nich,
coś dawali.
A że Kościół daje coś,
co dotyczy ducha a nie
ciała,
a w zamian wiele
wymaga,
więc tych wiernych
nie taka chmara.
To nie znaczy,
że czasem duszpasterz nie
marzy
by mieć jak Chrystus
w pogotowiu łódkę
i czmychnąć w porę,
gdy coś kłopotliwego się
zdarzy.
By umknąć przed
problemami
trudnymi do rozwiązania
i schować się jak
piesek w budzie,
jak myszka w sianie,
kiedy nachodzą,
natarczywi ludzie.
- - - - -
Gorliwej
pracy kapłana
towarzyszy
zmęczenie.
Ale
wierzy słowom Pana,
że nagrody
może
spodziewać
się w niebie.
- - - - -
0 Comments
Posted on 27 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|