|
5 Tydzień Zwykły - piątek
V Tydzień Zwykły - piątek
Mk 7,31-37
„Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro
Galilejskie, przemierzając posiadłość Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego
rękę. On wziął go na bok…zaraz otworzyły się jego uszy.”
Widujesz ich na ulicach
naszych wiosek, osiedli,
miast.
Choćby za takimi
biegli,
nie zawołają na nich,
nie krzykną,
choćby w błoto wleźli.
Głosu z siebie wydobyć
nie mogą,
bo każdy z nich jest
niemową.
Jakby tego nieszczęścia
było mało,
to jeszcze gdy ich
zawołają
nie usłyszą,
są głusi, dźwięków nie
odbierają.
to głuchoniemi,
tak ich potocznie nazywają.
Ale też prawdą jest,
że między sobą
się porozumiewają
jak i z tymi,
którzy język migowy znają.
Warto widzieć,
jak przestając między sobą
ich ręce stale w ruchu.
palce, jak pałeczki muzykanta,
raz opadają, raz się
unoszą,
to wyprostowane, to
zgięte,
to w solo, to w duecie,
przy ustach, czole,
uchu, nosie.
Twarze ich radosne, uśmiechnięte,
to zatroskane, smętne.
Tak wymachując rękami
z tańczącymi paluszkami
i znanymi sobie
znakami,
wieści o zdarzeniach sobie
przekazują.
przeżyciami się dzielą,
uczucia swe wyrażają.
całkiem dobrze się
porozumiewają,
miedzy sobą się
komunikują.
Mają miejsca
przez siebie ulubione.
Lokale, bary, kawiarnie,
w których się
spotykają,
a dzień wolny wypadnie,
że, to ich, stałe
miejsce widać.
są jak u siebie.
Słyszeć można tylko
kaszel
lub kichnięcie,
podczas gdy oni swymi
rękami
dyskutują zawzięcie.
Bywają uśmiechnięci,
radośni i weseli,
a jednak mają świadomość
i zawsze o tym będą
wiedzieli,
że brak zdolności
słyszenia,
brak możliwości mówienia,
jest tej zdolności brakiem,
czyli ich kalectwem nie
łatwym,
do zaakceptowania.
Jest ich brzemieniem do
niesienia,
codziennym krzyżem do
dźwigania.
Człowieka głuchoniemego
dobrzy ludzie znając jego
cierpienia
przyprowadzili do Chrystusa.
A On
słucha ich próśb, patrzy
na niego,
wzruszony bierze go na
bok,
dobrze mu się
przypatruje,
jego ból w sobie czuje.
Zna jego pragnienie z
oczu odczytuje.
Wie, że może pomóc i
pomoże.
Może uzdrowić i
uzdrowi,
posłuży się błotem i
swych ust śliną,
które w rękach Chrystusa
lekarstwem uzdrawiającym
się staną.
Po jego zastosowaniu dolegliwości
kalectwa miną,
uciążliwości życia
ustaną.
„Otwórz
się”, Chrystus
powiedział.
Te słowa uzdrowiony już
usłyszał
i krzyknął z radości.
Chrystus ten okrzyk
posłyszał
przyjmując jako dowód wdzięczności
i potwierdzenie uzdrowienia.
A tym,
którzy go
przyprowadzili,
też miał coś do
powiedzenia:
aby o tym uzdrowieniu nie
mówili.
Oni jednak nie wytrzymali.
choć nic nie
obiecywali.
Przeciwnie,
wszystkim spotkanym po
drodze
opowiadali.
Wdzięczni za cud,
wielkość dzieł bożych rozgłaszali.
- - - - -
W
skutkach zbawienną
pomoc bliskich i znajomych
głuchoniememu
się okazała.
Gdy
prośba o uzdrowienie
została wysłuchana,
przez
dotknięcie Chrystusa Pana.
- - - - -
Nie
zawsze chory
dzięki
twej pomocy cudu dostąpi,
ale o przysłudze
nie zapomni.
- - - - -
Głuchoniemych
spotykamy.
aby nie
słyszeć wulgaryzmów,
sami celowo
uszy zatykamy.
- - - - -
Dopiero w
starości
będziesz
mniej słyszał,
co może
czasem być powodem radości.
bo już
przed sprośnościami
uszów
zatykać
nie
będziesz musiał.
- - - - -
0 Comments
Posted on 28 Dec 2016 by jacek
|
Tytuł
|