|
25 Tydzień Zwykły - wtorek
XXV Tydzień Zwykły - wtorek
Łk 8,19-21
Mt 12,46-50 – środa
XVI: Mk 3,31-35 – środa III T. Zw.
„Przyszli do Jezusa Jego Matka i bracia, lecz nie mogli się dostać do
Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu:
„Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą”.
Maryja Chrystusa mama.
kochana, dobra, o syna
zatroskana.
Chce wiedzieć tak
bardzo
jak syn się czuje,
czy czegoś Mu nie brak,
czegoś nie potrzebuje.
Sama zobaczy, wreszcie
się dowie,
jak Jego samopoczucie,
zdrowie.
Wiele od innych o synu
słyszała.
Postanowiła Jego
zobaczyć,
sprawdzić to sama.
I dopiero jak go
uściśnie,
w oczy Mu spojrzy,
Jego serca bicie
usłyszy,
swe matczyne rozterki,
obawy, niepokoje, uciszy.
Maryjo, przyszłaś,
by syna spotkać.
a zobaczyłaś wokół Niego
tłum ludzi.
Choć do domu nie
weszłaś,
to jednak bardzo ucieszyłaś
się,
że tak wielu do Twego
syna się garnie.
tak wielu Go słucha, potrzebuje,
że On, Twój syn
w tych ludziach wiarę
budzi.
Nie przerwiesz synowi
nauczania,
powiedzą Mu o Tobie.
Dalej będziesz stała
kryjąc w sobie nadzieję
z Nim spotkania,
w oczy mu spojrzenia,
złożenia pocałunku na
jego czole.
Tak zawsze robiłaś,
kiedy z domu wychodził
tłumiąc w sobie ból
rozstania.
A On, całując Twe ręce,
przyciskając do serca Twe
dłonie,
po kryjomu wytrze łzę
z oczu płynącą i
pójdzie,
a czując twój wzrok na
sobie
obróci się
i zobaczy cię w progu
stojącą.
- - - - -
Skąd to
wiem, co napisałem?
Taką mamę
miałem.
Tak samo postępowała
kiedy
wyruszałem w świat,
a kiedy
wracałem
radość
swą łzą objawiała,
gdy
spałem u nóg siedziała.
Przy
kolejnych rozstaniach
jej
modlitwy czułem,
nimi mnie
wspierała,
by wśród obcych
ludzi,
na krańcu
Sumatry,
nad Oceanem
Indyjskim
byś
świadkiem Boga,
głosić Dobrą
Nowinę,
Ewangelię
Pana.
Pozwolił
mi Bóg,
że za jej
miłość
odwdzięczyłem
się.
Konającej
mamie,
do jej
jeszcze ciepłych rąk
gromnicę
podałem.
Zamknąłem
powieki.
Pocałowałem.
Ze łzami pochowałem.
Wielu
mych współbraci
towarzyszyło
mi w bólu
z matką
rozstania.
Wiem, wierzę,
że tylko
do czasu,
do dnia
zmartwychwstania.
- - - - -
Też masz swoją
mamę,
starszą lub
młodszą,
bardziej lub
mniej zdrową,
sercem ci
towarzyszy,
zamartwia
się tobą,
twym
szczęściem się cieszy,
w
cierpieniu współczuje,
z pomocą
śpieszy, bo gdy ty cierpisz
ją serce
kłuje.
A ty żyj
tak,
by swym
postępowaniem
jej nie
zasmucać
bo będzie
płakać,
po nocach
nie spać,
serce jej
będzie dokuczać.
A ona
nie
wypuszczając
różańca z
ręki
u Boga za
tobą
będzie
się wstawiać,
byś żył
mądrze,
w zgodzie
z Bogiem
i
przestał z Bogiem się wadzić
i do kary
go zmuszać.
A jeśli
miejscem
twej
matki już grób,
to
domyślam się
twych o
niej snów,
szczególnie
wtedy
gdy jej
ci brak,
gdy na
niej miłość się skończyła
i już
nigdy nikt
nie kocha
cię tak.
Wtedy
pamięcią swą pobiegniesz
w lata
młodości,
kiedy pod jednym dachem z nią,
swą matkę
na co dzień
miałeś.
Choć sam wiesz, co miłość,
i kogoś
pokochałeś,
to tak
wielkiej miłości
jak matki
swej do ciebie
już nie
zaznasz,
bo tylko
ją jedną miałeś.
Ona w
twej pamięci tkwi,
czasem ci
przypomina,
że tylko
prawdziwą miłością
otwiera
się serca drzwi.
- - - - -
0 Comments
Posted on 03 Jan 2017 by jacek
|
Tytuł
|