|
27 Niedziela Zwykła B
XXVII Niedziela Zwykła B
Mk 10,2-16
„Faryzeusze przystąpili do Jezusa i chcąc Go wystawić na próbę, pytali
Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Wówczas Jezus rzekł do nich…”Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech
nie rozdziela”.
Jasno i wyraźnie
przez Chrystusa powiedziane
jak wiernymi zobowiązaniom
muszą być małżonkowie,
którzy w sobie zakochani
mają przeżyć życie całe
w miłości, wierności, uczciwości,
we wzajemnym
poszanowaniu i zgodzie,
by podejmując decyzję wspólnego
życia
w postanowieniu wytrwali.
By ono zaowocowało nowym
życiem.
I stało się bezpiecznym,
dobrym,
przykładnym domem
rodzinnym
dla siebie i swych
dzieci,
którym dając życie, je
kochają
i troskę rodzicielską o
nie mają.
O ich rozwój i
wzrastanie
w łasce, w wiedzy i
mądrości.
W duchu odpowiedzialności
przed Bogiem,
przed sobą samym.
Tak by dzieciom przez
swoje przykładne,
moralnie poprawne postępowanie
ukształtować je i dać
dobre
chrześcijańskie wychowanie.
Takie było małżonków zobowiązanie,
kiedy sobie przy
ołtarzu
nawzajem przysięgali.
Boga na świadka przyzywali.
Każde z małżonków
w treści tej przysięgi,
Bożej łaski, bożego
wsparcia,
Bożego
błogosławieństwa,
spodziewa się i
oczekuje.
A Bóg, świadek
ich przysięgi małżeńskiej
od nich oczekuje spełnienia
wszystkiego,
co sobie nawzajem przysięgali.
na realizację tego
będą czasu
potrzebowali.
Jak uczta weselna się
skończy,
goście ubawieni się
rozjadą,
pooglądają prezenty,
pootwierają koperty, pomyślą
co z tym zrobią?
co za to kupią?
może gdzieś wyjadą,
zostaną sami.
Zaczyna się małżeńskiego
życia
rozdział pierwszy.
On zawsze w marzeniach,
we wspomnieniach najpiękniejszy.
Tyle o nim pieśni, tyle
wierszy,
tyle doznań, tyle
przeżyć,
tyle miłych czułych
słów,
tęsknot za sobą
i radości bycia razem,
życia we dwoje
w szczęściu, w miłości.
Małżonków marzeniem,
by te doznania, przeżycia,
radosne, miłe, przetrwały.
Z nimi szły w dojrzałe
życie,
dodawały otuchy,
nadziei, odwagi.
Bo przyjdzie rozdział
drugi
cięższy, trudniejszy, długi.
To okres poczętych,
rodzących się,
dorastających dzieci.
Po nich
małżonkowie widzą
upływający czas i jak
on leci.
Praca, trud
rozlicznych obowiązków
daje zmęczenie, znużenie,
skwaśnienie, zgorzknienie.
W tym tak radośnie
z muzyką, tańcami, weselem,
rozpoczętym związku.
I jeżeli wtedy sami nie
sięgną
po pomocną dłoń Boga,
może się okazać
trudną dla nich,
trudniejszą dla ich
dzieci,
smutną i przykrą dla
ich teściów,
dalsza życiowa droga.
Ale ci,
którzy przed ołtarzem
na swe szczere słowa
przysięgi
Boga na świadka brali,
w takich momentach
przypomną je sobie i
będą pamiętali.
A jeżeli do tego czasu z
Bogiem żyli
i wiarą się kierowali
kryzys przetrwają.
W wierności,
małżeńskiej jedności będą
trwali.
choć nie jedno
im w życiu doskwiera,
z wiarą przyjmują słowa
Chrystusa:
„Co Bóg
złączył,
człowiek niech
nie rozdziela.”
- - - - -
0 Comments
Posted on 03 Jan 2017 by jacek
|
Tytuł
|