|
31 Tydzień Zwykły - środa (2)
XXXI Tydzień Zwykły - środa (2)
Łk 14,25-33
Mt 10,37-38; Mk 8,34
„Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w
nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie
samego, nie może być moim uczniem.”
Są tacy, którzy zlękli
się
tych słów Chrystusa.
Łaski powołania nie
przyjęli.
Z propozycji zrezygnowali.
Są też i tacy, którzy z
entuzjazmem
na powołanie odpowiedzieli,
ale idąc osłabli,
ustali w połowie drogi
O nich mówimy: „nie wytrwali”.
Są tacy, którzy idąc za
Chrystusem,
nie dosłownie Jego
słowa potraktowali.
Bardziej niż przyjaźnią
Boga
zostali oczarowani ludzką
miłością.
Woleli ją dzielić z
drugą osobą,
którą pokochali.
Zatęsknili za własną
rodziną,
dziećmi, żoną.
Tęsknoty ludzkiego
serca urzeczywistnili.
Tajemnicą pozostanie, czy
naprawdę?
mieli powołanie?
A może? tak się stało,
że od rozumu, serce szybsze
się okazało?
ale by być szczęśliwym,
to za mało.
Bo gdy u powołanego zwycięży
namiętne serce, zagłuszy
powołanie,
a zapowiada życie w
duchowej rozterce.
A kiedyś przed Bogiem,
za wieczności progiem,
w obronie stanie kochająca
żona, dzieci,
którym dał życie.
I ma przekonanie, że
tak wypełnił
pierwsze z Dekalogu Boże
Przykazanie:
„Boga i
bliźniego kochajcie,
mnóżcie
się, i ziemię napełniajcie”.
Chrystus mówiąc o
wyrzeczeniu
własnej rodziny,
wzięciu krzyża, być
może przestraszył,
jakby o czymś ważnym
zapomniał powiedzieć,
że sam będzie wszystkim
powołanym
towarzyszył w drodze.
Życie ukazuje, że samotność,
wzięcie krzyża na
ramiona
to stroma droga,
niektórych przestrasza.
Mimo że sam Bóg towarzyszy
i do pójścia nią
zaprasza.
- - - - -
0 Comments
Posted on 05 Jan 2017 by jacek
|
Tytuł
|