*
*
*
*
*
*
Rozmiar: 17297 bajtów
Środa, 08 maja 2024 - 129 dzień roku
Aktualności

Ewangelia

Rok A
Rok B
Rok C
Ewangelia aforyzmy

Aforyzmy rok A
Aforyzmy rok B
Aforyzmy rok C

Ewangeliczne sentencje

Uroczystości

Święta

Święci

Fraszki

Aforyzmy

Aforyzmy religijne
Aforyzmy z życia

Wiersze

Wiersze religijne
Wiersze z życia

To i owo

 

Maryja cdn...
 
 Nie wiem,
kto przegapił,
że nie było tam Jego Matki.
A bardzo
by się przydała.
Byłaby świadkiem
czegoś tak ważnego
jak błogosławienia wina,
chleba,
cudu Eucharystycznego.
Patrzyłaby
na Jezusa w geście
umywania apostołom nóg,
wysłuchałaby
w uroczystej modlitwie
Jego słów
by jedno stanowili,
by wzajemną miłością
siebie darzyli.
 
Wszystko apostołowie
Maryi opowiedzą
przy najbliższym spotkaniu.
Okaże zrozumienie,
że tylko apostołowie
mogli dzielić z Chrystusem
tak ważne wydarzenie.
 
Apostołowie będą
jeszcze nie raz Jej opowiadać.
Będzie prosić by powtarzać
Jego słowa,
by je zapamiętać,
zachować.
 
Wielkim bólem
dla Niej pozostanie
prawda,
o zdradzie
apostoła Judasza,
którego jak innych
sam powołał,
zaufaniem darzył.
A on
o karierze,
o korzyści osobistej
marzył.
 
Przyjmie to wszystko
jak kolejne zdarzenie
wypełniającego się proroctwa
o mieczu boleści.
Kiedy je słyszała
z ust starca Symeona
nie wiedziała co ono,
w sobie mieści.
 
Teraz już wie,
że losy Syna,
zdarzenia z Nim związane
ranią serce,
wyciskają łzy
ludzką nienawiścią,
wrogością zadane.
 
Jak pomóc?
będzie Matki pytaniem.
Do kogo? się zwrócić
z prośbą o wysłuchanie.
Gdzie szukać pomocy?
Ratunku dla syna
jak wokół tak wielu wrogów.
 
Przyjaciół,
apostołów,
uczniów nie widać.
Ani tych,
których uzdrowił,
którym życie przywrócił,
których nakarmił,
którym cudownie
chleb rozmnożył.
 
Zalęknieni,
strachem podszyci,
jakby o doznanym dobru
zapomnieli.
 
Maryja
z tymi myślami
pozostanie sama
szukając
towarzystwa niewiast
w nadziei,
że czegoś się dowie
prędzej
niż rozproszeni,
przestraszeni
apostołowie.
 
Są miejsca,
do których
prawa wstępu nie ma.
Musi stać
za zamkniętymi drzwiami.
Co się za nimi działo?
Co zrobili? z Jej synem
Dowie się
jak Go zobaczy,
kiedy Piłat związanego 
pokaże zbiegowisku
i powie
„Oto człowiek”
A Matka dojrzy
poranione Jego ciało.
 
Zacznie się to,
co najgorsze,
najokropniejsze
w życiu Matki.
Patrzenie na mękę,
zadawany ból,
bicie syna
bez możliwości
niesienia pomocy,
bez szansy zbliżenia,
spojrzenia w oczy
by powiedzieć:
„ Jestem przy tobie”
I choć tym,
doznawany ból
uczynić lżejszym.
 
Szukać będzie okazji
by dać znać
o swej obecności
i szepnąć choć słowo
o swym bólu,
o swej miłości.
 
Przyjdzie moment
niezapomniany
na kalwaryjskiej drodze,
                             kiedy Jezus            
z krzyżem na ramionach
czuje na sobie wzrok Matki
i spojrzy w Jej stronę.
A Ona
z szeroko otwartymi oczami
przysłoniętymi
bólem,
łzami,
powie Mu wszystko
w jednym słowie
„Jestem”
patrz jak blisko.
 
Dostrzeże Maryja
odważną Weronikę
widząca
zakrwawione oblicze.
Nie zważając na nic,
przez gapiów
się przedziera,
staje przed Jezusem
i twarz Mu ociera.
 
Widzi Maryja
płaczące niewiasty,
słyszy słowa Syna
„Nie płaczcie nade Mną
ale nad synami waszymi”.
Wie
o kim mowa.
Nad Jego oprawcami,
ludzi tej ziemi,
Jego ojczyzny,
tak niewdzięcznymi,
zabijającymi proroków,
nienawistnymi.
 
Przerażona
upadkami Syna
nie wie
czy się podźwignie?
Czy wstanie?
Bity,
zmuszony do wstania
pójdzie dalej.
Na szczyt
góry kalwaryjskiej,
miejsce kaźni.
 
Tam
drogę Jej zagrodzą,
iść dalej
by być jak najbliżej
nie pozwolą.
Nie chcą
by niewiasty patrzyły
na przybijanie
rozpiętego ciała na krzyżu.
Ale też nie chcą
by im,
w tym przeszkadzano
płaczem,
złorzeczeniem,
nazywając ich oprawcami.
 
Dopiero
jak podniosą krzyż,
osadzą go w ziemi,
sami spojrzą czy dobrze?
wyrok wykonali.
 
Ręce wytrą,
odzienie otrzepią,
zerkną na wiszące
w konwulsjach ciało
świadomi, że zrobili
co do nich należało,
 
A dla wiszącego
zaczyna się konanie.
Nikt nie wie jak długo?
będzie trwało.
 
Maryja
podchodzi pod sam krzyż.
Unosi głowę,
patrzy wzwyż
na Jego oczy
patrzące w niebo
szukając litości.
 
Na Jego ciało poranione,
zakrwawione.
Usta otwarte,
spragnione.
Na rozdzierające się
rany rąk i nóg
pod ciężarem
własnego ciała
i słyszy tych kilka
Jego ostatnich słów:
o przebaczeniu,
o raju dla łotra,
o pragnieniu.
Ale też słyszy słowa
do siebie skierowane,
by syna
miała w Janie,
a on
apostoł Jego umiłowany
wziął Ją do siebie
i miał w Niej Mamę.
 
I przychodzi moment,
kiedy Jezus
w konwulsjach cały,
a na drżącym,
skrwawionym,
spoconym ciele
muchy żerowały,
wypowiada
ostatnie słowo
Wykonało się”.
 
Skonał,
 Bogu ducha oddał.
 
Jezus wisiał,
ciało bladło,
głowa opadła.
Dla pewności,
że nie żyje
żołnierz
na oczach Matki
bok  włócznią przebija.
Wypływa
krew i woda.
 
Tego momentu
nie wytrzymuje
cała przyroda.
 
Ciemności nastają,
trzęsienie ziemi,
groby pękają.
Wojsko,
gapie,
arcykapłani przerażeni
pośród ciemności,
wichury,
ocalenia,
drogi szukają
i słychać głos spóźniony
żołnierza
„Zaiste to Syn Boży”.
 
Maryja
o tym wiedziała.
Teraz została sama.
Ludzka nienawiść
Go zabiła,
Syna Jej zabrała.
 
Martwe Jego ciało
zdejmą z krzyża.
Matka
weźmie Je na kolana,
do serca przyciśnie,
przytuli
jak przed wielu laty
w Betlejem,
w stajenki żłobie.
 
Owiną w płótna,
w pośpiechu złożą
w pożyczonym grobie,
bo nadchodzi szabat.
 
Ręce
z krwi umyją,
do modlitwy złożą,
 ich usta wypowiedzą
„Przyjdź Panie, nie zwlekaj,”
„Niebiosa spuśćcie Zbawiciela”.
 
A oni
już się Go pozbyli.
W kłopot ich wprawiał,
innego chcieli,
o twardym sercu,
z mieczem w ręku.
Takiego,
który rozprawiłby się
z rzymianami
a nie,
wdawał się z grzesznikami,
mówił
o miłości nieprzyjaciół,
o przebaczeniu wrogom
i na co dzień
zasypywał ich morałami.
 
Czekać będą dalej.
Ich niedoczekanie.
Raz Mesjasz przyszedł,
szybko się Go pozbyli,
bo więcej
było w nich zła
niż wiary.
Mesjasza
do krzyża przybili,
uśmiercili.
Myśleli,
że kłopotu się pozbyli,
a tym
tylko go sobie narobili.
 
Prawdą jest,
że Mesjasz
powtórnie przyjdzie
w dzień
 Sądu Ostatecznego.
 
Niech się modlą,
Boga proszą,
błagają
dla siebie
plemienia przewrotnego
i czekają
na miłosierdzie Jego.
 
Wieść
o śmierci Jezusa,
Proroka,
Nauczyciela z Nazaretu
szybko się rozchodziła.
Zanim
do wszystkich dotarła
inna radośniejsza,
trudną do uwierzenia
nadchodziła.
 
A była prawdziwą.
Że wstał z grobu,
zakpił z wszystkich
swoich wrogów.
 
Bo oni, tym razem
swej złości
już nie będą mogli
na Nim wyładować.
Będą mieli kłopot inny.
Nie będą
im dowierzać
a będą
od nich odchodzić.
Przestaną
ich poważnie traktować.
Zostaną sami
ze swą niewiarą,
niewiernością,
z krwią Boga na rękach,
z grzechami.
 
Najwięcej radości
zazna Matka Maryja.
Gdy zobaczyła
przychodzącego do Niej
zmartwychwstałego Syna.
 
A przyszedł
by podziękować
za wszystko
za co się zgodziła,
czego zaznała,
co doświadczyła.
 
Poprosi Ją
by Jego uczniów
jak synów miała.
 
A ich,
by troszczyli się o Nią,
jak Matkę traktowali.
 
To ich zespoli,
zjednoczy.
Będą jak rodzina.
Jej dom,
ich domem się stanie
skąd pełni wiary,
napełnieni Bożymi darami
pójdą w świat
z zapałem,
głosząc Dobrą Nowinę
o Chrystusie Zmartwychwstałym.
 
Odtąd
zawsze będzie w pobliżu
apostołów grona.
Wiedzieć będzie
o licznych Jego pojawieniach,
o cudach, które dokona.
Aż przyjdzie dzień
kiedy ucałuje Jej ręce
i odejdzie do nieba.
 
W Wieczerniku
wraz z uczniami
trwać będzie
na modlitwie.
Napełniona wraz z nimi
Ducha Świętego Darami
wróci,
skąd przyszła.
Do Nazaretu,
do domu,
w którym doznała
Zwiastowania.
 
Dożywając swych lat
czekać będzie
radosnego spotkania
ze swym Synem
po przekroczeniu
śmierci progu
w wieczności.
 
Ale dając swe ciało
Bogu,
względy niebios
sobie zaskarbiła.
I kiedy
przez śmierć Jej dusza
do Boga wracała
nie pozwolił Bóg
by grobu zaznała.
 
Z duszą i ciałem
wziął Ją do nieba.
W to wierzymy
i podziwiamy jak Bóg
dobro człowiekowi pamięta.
Bo za nie Maryja,
Matka Jezusa
nam Matką pozostanie.
Jako Matka
wszystkich ochrzczonych,
wierzących,
jako Wniebowzięta.
 
Czci ją świat
w miejscach cudownych,
w których się objawiała.
Czcimy Ją
na Polskiej ziemi,
na której matką się okazała,
chroniła,
osłaniała,
oddalała
niebezpieczeństwa,
gdy naród był w niewoli,
w kajdanach.
I za to w podzięce,
że była obroną
ogłosiliśmy Ją
naszą Królową.
Z dzieciątkiem na ręku,
na głowie z polską koroną.
 
Polaków przekonała,
że jest Matką Boga,
choć nie wszystkim
Bóg bliski,
ale ONA
wszystkim zawsze Droga.
 
Zawsze z Jej medalikiem,
z Jej obrazkiem,
z modlitwą do niej,
ufny w Jej wstawiennictwo
gdy trwoga,
gdy choroba,
gdy śmierć blisko,
choć z dala
od Kościoła.
 
Wierzę, Nie zawiedzie,
bo żadna Matka
syna nie odtrąci
nawet wtedy
gdy niedobry,
zły.
Bo dla Matki
tylko błądzi.
Wiem, co robi.
Do serca przyciśnie,
mocno przytuli,
do ucha szepnie
pojednaj się z Bogiem
i on to zrobi,
bo Matce uwierzy.
Ona
go przekona,
i ze łzą w oku,
ze zranioną duszą
wpadnie
w Miłosiernego Ojca
rozwarte ramiona.
 
- - - - -
 
Masz swą Matkę,
Tę,
która Tobie
życie dać chciała
i dała,
Matką ci była
kiedy byłeś
od niej we wszystkim
zależny,
na Nią zdany.
wszystko ona
Ci zapewniała.
 
Dzięki Niej,
jej staraniom
dorastałeś.
Wyszedłeś
spod jej skrzydeł
dających Ci
bezpieczeństwo,
miłość
i zawsze ochronę
przed wszystkim
co Ci zagrażało.
 
Dorosłym się stałeś.
Powiedz jej śmiało
DZIĘKUJĘ CI MAMO
tak jak Jezus
Powiedział,
A za co dziękował?
To samo
co Ty, wiedział.

- - - - -
                                  
0 Comments
Posted on 19 Dec 2016 by jacek
Content Management Powered by CuteNews
TytuĹ‚  
Strona główna
Dodaj do ulubionych
KONTAKT
Ilość odwiedzin: 877696
Ilość osób online: 1
Logowanie
BLOG

Locations of visitors to this page
s