Wtorek, 07 maja 2024 - 128 dzień roku | ||||||||||||||||||||||||||||||
|
Spacerowicz… Niemal
codziennie o
tej samej porze niezmiennie, spotykam
pana korpulentnego, powoli spacerującego. Dostojnie odmierzającego każdy
krok z
uśmiechem na ustach, wodząc po
przechodzących wzrok. Domyślam
się powodu spaceru o tej godzinie. To
jego kundel zmusił
go do
wczesnego wyjścia
z domu. Stąpając powoli, ostrożnie, spotkanym znajomym ukłoni
się, zagadnie, spyta
o zdrowie, radiową
wiadomością o
pogodzie się
podzieli, coś
dowcipnego o
swym piesku powie, albo
jak całą noc bawili
się sąsiedzi. Tak
sugestywnie to
wszystko przekazuje, że
piesek, który
już zrobił wszystko, dlaczego do
wyjścia go
skłonił, oczka
swe ku
niemu kieruje jakby
miał dość wybiegu, rozmownego żywiciela ze
spotkanym przygodnie
panem, a
braku koleżanek, kolegów. Ciekawe to
rozmowy. bo
wątek małżeński dotyczący
żony. Zwabiona zielonymi za
wielką wodę przed
laty pojechała. Po
czasie sądząc, a
lat już naście, jeszcze
niewiele widać
naciułała, skoro
nie wróciła. A
wieść niesie, kogoś już
złapała. On
sam, starszy
pan wyznaje
szczerze, ze
zawsze głośno
się mówi o
mężczyznach jako
wiarołomcach, a
nie o kobiecie. Że
mężczyznom rogi się
przyprawia, a
kobieta z
diabłem się wdaje, pertraktuje, rozmawia. Ona trzyma
z nim sztamę. Powtarza
się prawda, dlaczego
z Adamem pożegnała
się z
rajem. Wiele
wątków naświetla, niektóre
z nich mocno
podkreśla wykazując, jak
zmienną jest natura
niewieścia. Jak
fakt zmiany
otoczenia, przebywania pośród
obcych sobie
ludzi, pozbawia norm
etycznych, skrępowania, wrażliwości sumienia. Lęku
gniewu Boga nie
budzi. Jak
pryska mit dobrej
matki, wiernej
żony, wierzącej, pracowitej. Nawet z
rodziny nie
uwierzyłby wcześniej
nikt, że
przez nią związek sakramentalny legnie
w gruzach zburzony. Smętne to
rozmowy. bo
dotyczą małżeńskiej niewierności, a
nie zmiany pogody. Ich
zakończeniu zawsze pogodne
słowo
towarzyszy. Radość
z
dożytego wieku, sprawnego
ciała umysłu, możliwość widzenia dawnych
znajomych, i
szczerej rozmowy ze
spotkanym na
ulicy furtianem zakonnym. Ten
pan spacerujący z
pieskiem nawet
nie wie, że
wszystko to, z
czego się zwierzył, furtian
w kaplicy, w
swych modlitwach rozmawia z Ojcem w Niebie. Prosi
Boga o
jego zdrowie, pogodę
ducha, radzenia
sobie w
życiu codziennym, dobrego
samopoczucia. By
złe postępowanie własnej
żony nie
było powodem podejrzewania wszystkich
innych, że
są z podobnym rodowodem. By
naganne zachowanie jednej
kobiety, nie
przekreślało u
innych rzeczywiste
zalety. By
opuszczenie przez
jedną męża, pozostawienie domu, nie
było powodem rzucania na
wszystkie inne złorzeczeń, piorunów, przekleństw i
gromów. By
z braku poczucia odpowiedzialności jednej
zamężnej, nie
odrzucał prawdy zawartej w
Piśmie Świętym „O niewieście dzielnej”. By
nie mając możliwości kontaktu
osobistego, zdobył
się na
coś bardzo trudnego, na
gest miłości, modlitwę do
Boga Miłosiernego. Wierzę, że Pan Bóg modlitwy moje słyszy. Wiem, że muszą być wytrwałe. Tak chciałbym po ludzku, zanim oczy na zawsze zamknę wiedzieć, że Bóg pomógł za mym wstawiennictwem załatwić tę sprawę. - - - - - jacek |
|
||||||||||||||||||||||||||||