*
*
*
*
*
*
Rozmiar: 17297 bajtów
Niedziela, 28 kwietnia 2024 - 119 dzień roku
Aktualności

Ewangelia

Rok A
Rok B
Rok C
Ewangelia aforyzmy

Aforyzmy rok A
Aforyzmy rok B
Aforyzmy rok C

Ewangeliczne sentencje

Uroczystości

Święta

Święci

Fraszki

Aforyzmy

Aforyzmy religijne
Aforyzmy z życia

Wiersze

Wiersze religijne
Wiersze z życia

To i owo

 

Ś w i ę t y J a n K A N T Y…

Patron parafii…

 

W pewnym mieście

powstała nowa parafia,

liczyła mieszkańców,

mówimy dusz, niecałe

dwanaście tysięcy dwieście.

 

Św. Jan Kanty

jej patronował,

by swym świętym życiem

wszystkich parafian

do pobożności zachęcał,

a przykładem

własnego życia budował.

 

Był wykształconym

znakomitym profesorem,

wielkim uczonym

słynnej w świecie

Akademii Krakowskiej,

pierwszej w Polsce,

Jagiellońskiej, królewskiej.

Urzekał wszystkich prostotą,

odznaczał się nie jedną cnotą,

a przede wszystkim

głęboką wiarą,

pobożnością,

miłością ku biednym,

dobroczynnością.

Parafianie świadomie

świętego Jana Kantego

patronem obrali w nadziei,

że wspomoże wysiłki,

wszelkie ich poczynania,

by wspólnotę parafialną

moralność cechowała.

By poprawne były relacje

rodzinne, małżeńskie,

sąsiedzkie, społeczne.

By wszystkim żyło się

coraz bezpieczniej.

By pobożność,

religijność wzrastała,

a wyznawana wiara

wpływ na życie miała.

 

Dlatego Św. Jana Kantego

za patrona

swej parafii chcieli,

by w Nim

przykład żywej wiary

i wszystkich

chrześcijańskich cnót wierni mieli.

 

Święty ich Patron ucieszony,

że ten lud taki pobożny,

taki uduchowiony.

 

Parafianie pobożni wiedzieli,

że w modlitwie ich siła,

życie w miłości, w wierze,

w chrześcijańskiej nadziei.

Po wielu staraniach,

przygotowaniach,

pośród wiernych i w Kościele,

zamierzony cel osiągnęli,

uzyskali

władz kościelnych zezwolenie

na codzienną

całodniową adorację

Najświętszego Sakramentu

żywiąc nadzieję,

że parafianie się modlący,

Chrystusa adorujący,

wobec siebie

i bliźnich będą uczciwymi,

z wszystkimi wokół

w zgodzie żyli.

 

Stale mieli nowe pomysły,

które, co rusz do głowy przyszły.

 

W szkole,

dzieciom dożywianie,

może jednodaniowy obiad,

albo dobre drugie śniadanie.

A jeszcze pomoc

niepełnosprawnym,

mniej zdolnym,

obibokom, niepoprawnym,

starszym wiekiem,

inwalidom, schorowanym.

By byli wspierani, odwiedzani,

dostrzeżeni, doceniani.

 

Wszystkie pomysły

z nieba rodem.

Widać, że św. Jan Kanty

jest ich Patronem.

 

Im więcej myśleli,

tym więcej potrzeb

w parafii widzieli.

Postanowili,

że tak wiele inicjatyw

wymaga sporo pieniędzy.

Parafia średnio zamożna,

nie ma w niej ludzi

żyjących w nędzy.

 

Tymi pomysłami

podzielono się z parafianami.

Z pełnym uznaniem

propozycje przyjęto

długimi oklaskami.

 

I poszły w ruch

kościelne puszki.

Wierni wkładali,

wrzucali swe pieniążki

biedniejsi, zamożniejsi,

posiadający, mniej mający,

starcy i staruszki.

Na tak dobre

w parafii cele

nikt grosza nie skąpił,

dawał wiele.

 

Św. Jan Kanty

w niebie ucieszony,

że ten lud

jego przykładem zachęcony

skłonny czynić dobro

 każdemu potrzebującemu.

 

Rozsądnie postanowiono,

by pieniądze

były zabezpieczone,

przynosiły zysk,

procentowały,

musi tym zająć się ktoś

z bankiem obeznany.

Wskazano

jednogłośnie jednego

według wielu,

bardzo pobożnego.

Baldachim nosił,

Godzinki śpiewał,

dobre kontakty

z księdzem miewał.

Na Drodze Krzyżowej,

Gorzkich Żalach bywał.

Nie palił,

trunków nie używał,

z całą pięcioosobową rodziną

regularnie w kościele

w niedziele bywał.

 

Patron Św. Jan Kanty

był w niebie dumny,

że ten polski lud wierzący

taki mądry,

taki rozumny.

 

Na skarbnika

upatrzony i wskazany

w tej roli się nie widział.

Wymawiał się

że, nieutytułowany,

że nie ma

wyższego wykształcenia,

w bankowości

nie aż tak obeznany.

„Nie bądź taki pokorny”

przekonywali,

„Przecież wszyscy ci zaufali”.

I szturm przypuścili,

że uczciwość,

nie tytuł się liczy

a twoja pracowitość.

Tak mówili długo,

bo długo to trwało

i do podjęcia się

roli skarbnika skłonili.

 

Patron Św. Jan Kanty zachwycony,

że przykładny katolik

został dostrzeżony.

Znający się na finansach

wreszcie wybrany

i urząd skarbnika

w parafii obsadzony.

 

Na wybranego nazwisko

w banku ulokowano wszystko.

A on, co jakiś czas

solidnie informacji udzielał,

ile wpłynęło, ile wybierał.

Zbierano, ciułano,

konto rosło, pęczniało.

 

Patron Św. Jan Kanty w niebie

ucieszony,

że kapitał rośnie

i zabezpieczony.

Mówił sobie:

„Boże, jaki ten lud polski

obecnie wyuczony,

jak umie pieniądze mnożyć.

Wystarczy mu ciułać

i do banku włożyć.”

 

Aż tu na parafię

św. Jana Kantego,

patrona

czczonego i kochanego

nieszczęście spadło

jak grom z nieba.

 

W powietrze wyleciał

jednorodzinny dom.

Wybuch gazu to sprawił,

resztę ogień strawił.

Szczęściem w nieszczęściu,

jego mieszkańcy ocaleli,

cała rodzina

tak jak to w zwyczaju miała

uczestniczyła we Mszy św.

jak każdej niedzieli.

 

Patron Św. Jan Kanty zasmucony,

zatroskany.

Ale wiedział,

że lud Boży tak zaangażowany

znajdzie sposób,

by dom był odbudowany.

 

Taka sama myśl przyszła

parafianom do głowy,

odbudujemy.

A poszkodowani

tak ciężko doświadczeni

będą mieć dom nowy.

 

Patron Św. Jan Kanty uradowany,

że ten, polski lud

tak w wierze uformowany.

 

Jak pomyśleli,

tak postanowili.

Jednogłośnie

pomysł zatwierdzili.

A więc,

trzeba uzgodnić wszystko

ze skarbnikiem,

który o pieniądze ma troskę.

A tu słyszą

dziwną pogłoskę,

że jego dom nocą ciemny,

w dzień zamknięty.

Nikt z niego nie wychodzi,

nikt nie wchodzi.

Sąsiedzi powiedzieli,

że jego samego,

jak i jego rodziny

od jakiegoś czasu,

dokładniej od zeszłej niedzieli

nie widzieli.

Zaczęto wnikliwie pytać,

co z nim?

i co z jego rodziną słychać?

 

Aż się gorzkiej prawdy

wszyscy się dowiedzieli,

że parę dni temu

komuś obcemu

sprzedał dom i z rodziną

wyjechał stąd.

 

Patron Św. Jan Kanty

w niebie płacze.

A skarbnik z parafii,

której ON patronuje,

wraz z całą swoją rodzinką

po amerykańskiej ziemi

z radości skacze.

 

Tak fundacja

w parafii Św. Jana Kantego

na coś bardzo się przydała.

Jednej pobożnej rodzinie

przeprowadzkę

za wielką wodę

„Lotem”

zafundowała.

 

Parafianie zasmuceni,

rozczarowani,

że zostali okłamani

i nabrani.

Z pieniędzy ciułanych,

uzbieranych ograbieni.

Z zażenowaniem

o tym mówili

i niechętnie

tą wiadomością się dzielili.

Wszak sami

do tego się przyczynili.

Sami namawiali,

prosili, błagali,

Wszak dobry i pobożny,

więc mu ufali.

A on

swym postępkiem potwierdził,
co lud starożytny już twierdził,

że pieniądze wyzwalają żądze.

 

Patron parafii Św. Jan Kanty zadumany,

logicznie rozumuje.

Na co fundacja

pod moim imieniem

tej parafii się przydała?

skoro jednemu parafianinowi

k a n c i a r z o w i,

któremu, nie święty Jan,

ale druga część imienia

K  A  N  T  Y,

patronowała.

 

Św. Jan Kanty

Patron miejskiej parafii zmądrzał,

przejrzał i woła;

„Jeżeli moje nazwisko

pomaga innym do nieuczciwości,

zmieńcie sobie Patrona”.

 

- - - - -

 

Z pieniędzmi,

bądź zawsze ostrożny,

nawet gdy człowiek pobożny.

 

- - - - -

 

Bez pieniędzy,

żyjesz w nędzy.

 

- - - - -

 

Pieniądze szczęścia nie dają

mówią ci, którzy je mają.

 

- - - - -

 

Spotkasz i ty ludzi,

którzy nieuczciwe

pieniądze zdobywają.

Myślą, że z Bogiem

załatwią wszystko,

rachunki wyrównają,

świętemu Antoniemu

grosz rzucając.

 

jacek

TytuĹ‚  
Strona główna
Dodaj do ulubionych
KONTAKT
Ilość odwiedzin: 875569
Ilość osób online: 1
Logowanie
BLOG

Locations of visitors to this page