Sobota, 27 kwietnia 2024 - 118 dzień roku | ||||||||||||||||||||||||||||||
|
Powstanie z martwych Zapewne chodzi ci po głowie zagadkowe pytanie. Jak będzie wyglądało? powstanie z martwych, ciała zmartwychpowstanie? Tym, co wiem się dzielę. Mam nadzieję, że zanim to wszystko doświadczysz na sobie będzie ci motywacją do życia z Bogiem by osiągnąć za wieczności progiem to, co Chrystus wysłużył tobie, a jako marzenie o szczęściu nosisz i kryjesz w sobie. Stanie się to w ostatni dzień tego widzialnego świata, na którym żyjemy przez określony czas, a czasem ku zdziwieniu innych przez długie lata pośród ludzi bliskich i kochanych. Nieprzyjaznych i nielubianych. Z wieloma problemami własnymi przez samego siebie spowodowanymi i tymi wszystkimi, które z czasem i upływem lat niespodziewanie spadają. Kaleczą ludzi, ranią serca, ból zadają. A człowiek za szczęściem, powodzeniem jak za tęczą i obłokiem na niebie się ugania. Za pieniądzem, którego zawsze za mało a okazji i potrzeb mnóstwo do ich wydawania. I w ten pierwszy dzień nowej rzeczywistości, dzień początku wieczności, w którym zmarli będą budzeni głosem anielskich trąb, w które aniołowie co sił będą dmuchać i dąć głośno,
donośnie tak długo i radośnie by dotarł do wszystkich. Do tych, co już całe wieki snem śmierci śpią by usłyszeli i do wstawania się wzięli. Kości razem pozbierali, ciała nabrali, otrząsnęli się z prochu, z ziemi, bo do pokonania przestrzeń przed nimi. Ich miejsca spoczynku, ciężkie grobowce, ziemne mogiły, które w swych trzewiach ludzkie szczątki kryły, na donośne dźwięki trąb drgają, pękają, rozsypują, rozlatują, a z nich postacie jasne, świetlane, wychodzą, wzlatują ku górze się wznoszą, ku niebu wzbijają. Mnóstwo, istny tłum, który coraz bardziej gęstnieje w jednym kierunku zmierza, ku światłu pełnym nadziei. Ale, nie ta ogromna ilość dziwi i zastanawia tylko zwinność tych postaci w zdumienie wprawia. Przecież w różnym wieku umierali, dziesiątki lat dożywali, obecnie tacy szybcy, wszyscy odmłodniali. A teraz proszę czytaj powoli, dokładnie, bo to każdego z nas spotka i ciebie także dopadnie. Więc piszę jak brat dla brata, potraktuj to proszę jako dobre, prawdziwe, rzetelne, wiarygodne prawdy dotyczące tamtego,
drugiego świata. Bardzo Ci się przydadzą, bo może należysz do tych, którzy słowom Chrystusa nie za bardzo wierzą, a byłoby już bardzo źle jeśli je lekceważą. Fakt zbudzenia ze śmierci, z martwych powstania jest powodem radości, że nawet podeszły wiekiem staje się nowym człowiekiem. Choć sędziwych lat dożył, a jak młodzian się obudził. Jak się to dziwnie podziało, trochę, czy sporo lat, czy tylko niedługi czas w grobowcu, w ziemi a tak korzystnie wpływa, wszyscy odmienieni. Kulawego, utykającego, w grób martwego włożyli, a teraz rześki i gibki, zwinny, szybki jak w młodości bywało. Istna radość, że nadszedł ten dzień, w którym się zmartwychwstało. Jak bardzo a bardzo by lustro się przydało by sobie się napatrzyć, Swym bliskim z bliska się przypatrzyć, którzy narzekali, że tacy schorowani, co z nimi teraz się podziało. To, co zobaczyłem zdumiewało, wszelkie oczekiwania, nadzieje przewyższało. Bo to, co się z nami stało nikomu się nawet nie marzyło wszak stanowiło tajemnicę tego dnia, którego się doczekało. I nadszedł moment najpiękniejszy, przez wszystkich oczekiwany. Jeden w drugiego się
wpatruje przenikliwym wzrokiem by spotkać swych bliskich kochających i kochanych. Rodzice swych dzieci wypatrują, dookoła szukają. Dzieci rodziców swych spotykają, obejmują, całują, ściskają. Małżonkowie widząc siebie, ku sobie ręce wyciągają. Wszyscy się spostrzegli, że tak korzystnie się odmienili, czym kłopotów przysporzyli sobie, swym bliskim i znajomym wszystkim by siebie nawzajem rozpoznać, by znów cieszyć się razem sobą. Ty mną, a ja tobą. I słyszę ktoś woła. Myślałem, że to głos anioła a to mego współbrata, którego nie poznałem bo jako łysego znałem. A on pyta, nie poznajesz? jestem Zenek. Patrzę, a na jego głowie czupryna gęsta, loki, fale, takie miał jako dziecię małe. W miarę jak mądrzał łysiał, jak dyplomy zdobywał włosów się pozbywał, jak tytuły osiągał coraz gorzej wyglądał, a głowa już całkiem świeciła gdy pełna wiedzy, mądrości, laury tytułów, wyróżnień i odznaczeń zdobyła. Patrzę, a tam mój przyjaciel, dobry znajomy, druh. Zawsze wygląd miał obły i duży brzuch. Teraz smukły ślicznie wygląda. Czyli dobrze mówili, że ziemia wyciąga. W tym wszystkim cała radość ma, że to na wieki, na zawsze już trwa. Tylko głową ruszyłem znajomego Jurka zobaczyłem, z którego żeśmy się śmiali bo mądry, zdolny, pięknie śpiewał, płynnie mówił jak był spokojny, ale jak zdenerwowany to się zacinał, jąkał, wyrazy dzielił na pół, cały w płomieniach bywał bo szybciej myśli nabiegały niż usta wyrazić
je mogły, potrafiły i umiały. Teraz głos płynny, szybki bez najmniejszego zająknięcia w wyrażaniu myśli w mowie i sam stwierdza, że, choćby tylko dlatego, warto było poleżeć trochę w grobie. Jeszcze tej rozmowy nie dokończyłem a tu nowy znajomy. Franek genialny muzykant. W orkiestrze na instrumentach dętych grywał. Radosny, uśmiechnięty, z miejsca zadowolony. Ale chce mi coś powiedzieć do ucha, jest nieco rozżalony, bo jak na niebiańską orkiestrę to chyba nie przystało, ale jeden z aniołów, ten, co najgłośniej grał instrument miał źle wystrojony, i to go wkurzało. I w miarę upływu czasu jak się oswajałem, wokół rozglądałem, coraz więcej bliskich, krewnych, znajomych, kolegów, przyjaciół rozpoznawałem. Poznałem też tajemnicę, czar i urok wieczności. Wszyscy mają jedno charakterystyczne znamię. Nabrali wymarzonych, idealnych cech młodości. Wszyscy jak jeden ze śmierci snu powstali. Dobrze sobie nawzajem się poprzypatrywali. Przeszli to, co jest konsekwencją życia, śmierć, grób, rozkład ciała, w proch jego zamiana. Ale najważniejszy moment dopiero wtedy będzie jak nastąpi czas sądu nad wskrzeszonymi a Chrystus Odkupiciel, który umarł za wszystkich sam sprawiedliwie osądzi życie człowieka z wyrokiem na wieczność całą. Szczęściem, zbawieniem, potępieniem, odrzuceniem. Ludzi wierzących Sąd Ostateczny trwogą, lękiem ogarnia i słusznie, bo będzie wyrokował o całej wieczności. Ale koniecznym też jest by człowiek prawdę znał o tym, kto dochodzi? do wiecznej szczęśliwości? I tak prawdą jest, że Bóg dał człowiekowi czas życia a człowiek zrobił z nim to, co uważał, co chciał. Chrystus przez swą Krzyżową Mękę możliwość zbawienia wszystkim wysłużył. Człowiek osiąga to, na co sobie zasłużył. Ostateczny wyrok zaskoczeniem nikomu też nie będzie. Bo każdy z nas wie, w którą stronę za życia się gnie, po tej
stronie na całą wieczność będzie. - - - - - Nie bój się tego dnia, ani Ostatecznego Sądu. Ciesz się z możliwości odmienionego i pięknego wyglądu. Ale żyj tu, na tej ziemi jak Pan Bóg przykazał. A tam byś jak najwięcej znajomych, przyjaciół, krewnych i bliskich rozpoznawał. jacek |
|
||||||||||||||||||||||||||||