*
*
*
*
*
*
Rozmiar: 17297 bajtów
Niedziela, 28 kwietnia 2024 - 119 dzień roku
Aktualności

Ewangelia

Rok A
Rok B
Rok C
Ewangelia aforyzmy

Aforyzmy rok A
Aforyzmy rok B
Aforyzmy rok C

Ewangeliczne sentencje

Uroczystości

Święta

Święci

Fraszki

Aforyzmy

Aforyzmy religijne
Aforyzmy z życia

Wiersze

Wiersze religijne
Wiersze z życia

To i owo

 

Wszystkich Świętych

     Zaduszki…

 

Poszedłem na cmentarz

z darem modlitwy za znajomych,

co trudzić się przestali,

 ukończyli życie,

tu są pochowani.

Byłem przy grobie pani i pana,

babci i dziadka,

dziewczęcia, młodziana,

jak im tam jest? pytałem.

Okazali zdumienie

że o tym jako kapłan

 mówię a ich pytam.

Czyżby zwątpienie?

Czyżby ma wiara zwietrzała?

Prosiłem by ciszej mówili.

Posłuchali.

Teraz ja mówiłem,

a oni w słuch się zamienili.

Mówiłem wartko,

słowa szybko wylatywały,

bo pytań miałem wiele

i ważne sprawy.

Rację mają,

że ja o tym innym mówię.

Jest prawdą,

że w to wszystko wierzę.

Powiem szczerze,

chcę mocno wierzyć.

Ale to, co mówię i czego nauczam

wiem z książek, z wykładów,

z Chrystusa wypowiedzi,

z Ewangelii.

A chciałbym mieć

tego potwierdzenie od was też,

mych znajomych,

bliskich, przyjaciół, jak tam jest?

na tym drugim świecie.

Czy naprawdę?

jest czyściec? jest piekło?

i czy wy wszyscy w niebie?

 

Za brak wiary to uznali.

Mnie głupio się zrobiło,

oni spochmurnieli

jakby im wstyd było

za takie pytanie.

Słusznie się domyślałem,

że ich zadziwiłem tym,

o co się pytałem.

I chyba tylko w trosce

by mą wiarę podreperować

zaczęli mówić

czego sami doświadczyli

od chwili śmierci.

Jaką przestrzeń musieli pokonać

by stanąć przed Bogiem

i się przekonać

co swym życiem wysłużyli.

 

Wytężam słuch

by nie uronić nic

z usłyszanych słów.

 

Zgodnie mówili,

że to, o co się pytam jest.

Czyściec, niebo, piekło też.

Jęli mnie przekonywać

mocno zdumieni,

żem niby wierzący

a mam wątpliwości.

Przecież tego

rozum się domaga

i to dowodzi

Bożej sprawiedliwości

wobec każdego,

który swym życiem,

jeśli dobrym,

czyli kieruje się wiarą,

żyje w przyjaźni z Bogiem,

w zgodzie z sumieniem

otrzymuje nagrodę,

wieczność szczęśliwą,

cieszy się niebem.

 

A jeśli odchodzi ze świata

ze swym życiem złym

i byle jakim,

którego miarą była korzyść,

wygoda, przyjemność,

gromadzenie pieniądza,

nie odmawiając sobie niczego,

co podsuwała żądza,

to człowieka wolną wolę

Stwórca uszanuje.

Będzie miał to, na co zasługuje.

To, co sobie wybrał sam

swym postępowaniem,

co, całym życiem wypracował.

Będzie tam, gdzie chciał.

Dla Boga czasu nie marnował,

o swoją wieczność

się nie zamartwiał,

o niej nie myślał,

o nią nie zabiegał,

co o niej mówili nie dowierzał.

Do Boga nie dojdzie,

nigdy Go nie zobaczy.

Karę wybrał dobrowolnie.

 

Zrozumiałem,

Jasno powiedzieli,

o co się pytałem.

 

Zrobiłem postanowienie.

Z nim się nie zdradziłem.

Ulgę mi sprawia świadomość,

że jeszcze czas jest mi dany

i mogę naprawić wiele.

Jeszcze los nieprzegrany,

wieczność nieprzesądzona,

cała w mych rękach,

by dusza była zbawiona.

W życiu coś pozmieniam,

coś poprawię,

poukładam pewne sprawy,

by nie być zaskoczonym

kiedy przyjdzie kolej na mnie

i śmierć przetnie życie,

stanę przed Bogiem.

 

By wtedy dojrzeć to,

w co wierzyłem,

o czym innym mówiłem,

o co się starałem.

Obiecaną Bogu wierność

i w zamian otrzymać,

co obiecał mi Bóg

zapraszając do pójścia za sobą,

drogą stromą

by wejść do Jego domu

przez ciasną bramę,

przez którą inni

tylko z własnej winy

wejść nie mogą.

 

Moi rozmówcy się spostrzegli,

że mocno się zadumałem,

bo więcej pytań nie stawiałem

i chyba się kapnęli,

że coś mi sumienie wyrzucało.

Byli przekonani,

że jeżeli prawdą jest,

że wierzę w Boga

to tylko dowody mi dali,

że ludzkie życie

jest drogą ku wieczności.

A jaka ona będzie,

to już decyzja moja.

 

Spostrzegłem się

z czasu mego zamyślenia.

Jeszcze miałem jedno pytanie,

o chwilę śmierci.

Kłopotów im nie sprawiło,

mieli to za sobą,

przeszli umieranie.

 

Pocieszali mnie jak mogli,

zgodnie mówili nie bój się,

śmierć nie boli.

Takie odnoszą wrażenie

 ci, co przy tobie czuwają,

bo mają świadomość

w czym uczestniczą,

a oddalić jej nie mogą.

Teraz ją oglądają.

Muszą pogodzić się z wolą Bożą

i patrzą na ciebie,

na twe zmieniające się ciało.

To im łzy wyciska

widząc jak z ciebie

życie uchodzi.

W świetle gromnicy podanej

przypatrują się bladej twarzy,

widzą grymas na niej,

skurcz mięśni, oddech urywany,

tętno zanikające, pot na czole,

blade ręce, blade nogi,

krążenie ustające,

aż nastąpi ten ostatni

długi wydech powietrza z płuc

i powiedzą zgasł.

 

Zamkną rozwarte powieki

zasłaniając nimi oczu gałki

 wpatrzone gdzieś w dal,

w przestrzeń, która przed tobą.

By do niej dojść

trzeba przebyć drogę

 wąską, wydłużoną,

na końcu jej światło.

Im bliżej niego jesteś

jaśniejszym się staje,

gdy znajdziesz się w jego zasięgu,

jego blask, jego ciepło,

twym udziałem się staje

i wtedy wiesz,

że to jest to miejsce,

ku któremu zmierzałeś

i twoją wiecznością będzie

jeśli w wierze,

w łasce Bożej

z tego świata odszedłeś.

Z rodziną się rozstałeś,

przyjaciół pozostawiłeś,

z życiem się pożegnałeś,

dla świata umarłeś.

 

- - - - -

 

Owocny był pobyt na cmentarzu.

i powziąłem postanowienie,

nie tracić czasu.

Niby to wszystko wiedziałem,

sam o tym mówiłem,

wiele przeczytałem.

Teraz świadectwa

wiarygodnego wysłuchałem

od tych, których znałem,

bliskich, przyjaciół,

którym wiele zawdzięczam

i żyjącym zawdzięczałem.

W pamięci ich zachowam,

modlitwą wdzięczność wyrażę

za wszystkich tych,

którzy Boga jeszcze nie oglądają,

w czyśćcu się oczyszczają.

 

Nie wiem,

czy tym zadowolę ciebie.

Jeszcze ci nie spieszno

na drugi świat,

nie myślisz o wieczności.

Powiesz starszy,

niech rozważa o śmierci,

bo ona najczęściej

po takich przychodzi.

Chyba życie znasz

i wiesz, że młodych nie omija

i w młodości się zdarza.

Powiesz: jestem zdrów,

nic mi nie dolega,

nic nie zagraża.

To tylko życzyć ci wypada,

by jak najdłużej

zdrowie ci dopisywało,

ale błagam żyj tak

by śmierć cię nie zaskoczyła.

Byś był przygotowany

i stanął przed Bogiem

z życiem prawym,

wypełnionym wyrzeczeniami

i dobrymi uczynkami.

 

Przypomnij sobie słowa pieśni

„Kiedy ranne wstają zorze”.

Pamięć jej słów pomóc ci może.

„Wielu snem śmierci upadło,

co się wczoraj spać pokładli,

my się jeszcze obudzili,

byśmy Cię Boże chwalili”

Piszący coś doda,

byśmy w porę zmądrzeli

i z tego, co sumienie wyrzuca,

w Sakramencie Pokuty

przez wyznanie grzechów,

szczery żal,

mocne postanowienie poprawy,

dzięki kapłańskiemu rozgrzeszeniu,

się uwolnili.

Wtedy spokojnie możesz iść spać,

nie lękać się, nie bać,

kiedy przyjdzie śmierć.

A jeżeli Bóg ci pozwoli

 rankiem zdrowym wstać,

z NIM

niech ci minie kolejny dzień

twego życia,

jego kawałek drogi.

 

Przeżyj go tak, by był

w zjednoczeniu z Bogiem,

był ci powodem nagrody.

A ty za wszystkie takie dni

życia swego szczęśliwym

na wieczność całą,

z b a w i o n y m.

 

- - - - -

 

Szybko mijają życia dni.

Ile? Bóg ci ich dał

nie wiesz sam, nie wie nikt.

A może i lepiej,

że nie wiesz ile ich?

masz przed sobą.

Być może, to ci jest pomocą,

że w wierności

Bożym Przykazaniom,

w wierności zobowiązaniom,

w wierności postanowieniom,

w wierności ślubom,

w wierności Bogu trwasz.

 

- - - - -

jacek

TytuĹ‚  
Strona główna
Dodaj do ulubionych
KONTAKT
Ilość odwiedzin: 875595
Ilość osób online: 2
Logowanie
BLOG

Locations of visitors to this page