Niedziela, 28 kwietnia 2024 - 119 dzień roku | ||||||||||||||||||||||||||||||
|
Stygmaty… Na pamiątkę przebywania między nami Chrystus zostawił sobie rany. Na głowie cierniami, na sercu włócznią, na rękach i nogach gwoździami zadane. Niedowierzającemu apostołowi Tomaszowi w swoje zmartwychwstanie, ran na rękach i swym boku dotknąć pozwoli. Na przestrzeni wieków pokazywać je będzie ludziom. przez siebie wybranym. A dlaczego tym? powodów nie znamy. To jednak wiemy, Zawsze to ludzie religijni, pobożni, święci. Tak kobiety jak i mężczyźni. Tak żyjący w klasztorach, jak i ludzie świeccy, żyjący w miejskich, wiejskich domach. Pokaże je naszej świętej siostrze zakonnej Faustynie z Łagiewnik. Ona w odczuciu szczególnego uprzywilejowania poleci namalować Chrystusa Miłosiernego z ranami na rękach, nogach, boku, na obrazie „JEZU UFAM TOBIE”. Ale zapewne wiesz, że pośród ludzi wierzących od początków kościoła, czyli od zarania przebywania Chrystusa między nami, niektórych szczególnie umiłował. Najczęściej tych, którym Jego rany podczas męki zadane będą powodem szczególnej czci, pogłębienia i ożywienia wiary. Często przez nich rozpamiętywane staną się powodem szczególnego nabożeństwa, ale i bodźca do naśladowania, zobowiązując się do życia w ubóstwie, czystości, posłuszeństwie. Chrystus
dostrzeże ich wierność, miłość, wyjątkową gorliwość i w zamian w dowód wyjątkowego umiłowania swoimi krwawiącymi ranami obdarzy. I odtąd widoczne się staną na rękach, na boku, na stopach, czasem na głowie, a wszystkie zawsze cierpienie i ból sprawią. Rany bywają okrągłe lub owalne. Płytkie lub głębokie. Krwawiące intensywnie, okresowo lub ustawicznie. Wypływa z nich krew tętnicza bądź płyn różowy, niekiedy krew z osoczem, zwłaszcza z rany w boku. Te rany się nie goją, a mimo to zachowują świeżość. Nie ulegają zakażeniom. Z tych ran do człowieka dochodzi przyjemny zapach, a nigdy woń, która wskazywałaby na rozkład, który infekcją by groził. Nie pomogą zabiegi medyczne. Próby ich zszycia, leczenia, zawodzą. Osoba, która je doświadcza odczuwa fizyczny ból proporcjonalny do stopnia zranienia i ten ból odczuwany jest motywem ich otrzymania, jakim jest dopełnianie w swoim ciele udręk Chrystusa dla dobra Kościoła, Mistycznego Jego Ciała. To określenie św. Pawła zawarte w liście do Kolosan w rozdziale pierwszym, w wierszu dwudziestym czwartym może być uzasadnieniem ich pojawiania się na ludzkim ciele. Te rany określamy „stygmatami”. Ludzi zaszczyconych ranami Chrystusa „stygmatykami”. Sama nazwa pochodzi z języka greckiego. A oznacza: ranić, przebijać, znakować, piętnować. Wszystkie określenia do stygmatyka można zastosować, bo w ten sposób Chrystus wybranemu
przez siebie człowiekowi współuczestnictwo w dziele zbawiania świata chciał zaproponować. Są to rany zewnętrzne, zaistniałe na ciele spontanicznie. Podobne do ran w czasie męki Chrystusowi zadane. Stygmaty, którymi Chrystus obdarza człowieka, są wynikiem autentycznego jego życia mistycznego. Pomimo odczuwanego cierpienia, stają się źródłem radości wynikającej z przeżycia zjednoczenia z cierpiącym Chrystusem w wyniku ku Niemu gorącej, serdecznej, płomiennej, wielkiej miłości. Pierwszy raz słowa „stygmaty” użył Św. Paweł w liście do Galatów (6,17), co nie oznacza, że sam je doświadczył. Zapewne ma na myśli rany jakich doznał wskutek licznych prześladowań, które wymienia jako wynik swej apostolskiej pracy, którą podjął z polecenia Jezusa swego Mistrza, ale też z Jego umiłowania sprawcę swego nawrócenia. Od tego czasu, począwszy od niego, słowo „stygmaty” na trwałe wejdzie do terminologii teologiczno-mistycznej. Oprócz stygmatów fizycznych, a więc widzialnych, istnieją niewidzialne. Polegają na dotkliwych bólach odczuwanych w częściach ciała, którym odpowiadają Chrystusa rany. Taką łaskę stygmatów duchowych otrzymała święta zakonnica siostra Faustyna Kowalska. Stygmaty widzialne otrzymało w darze liczne grono ludzi, wyjątkowo uprzywilejowanych. Z pośród ich grona sześćdziesięciu dwóch to święci kanonizowani. Najbardziej nam znani to św. Franciszek z Asyżu, św. Gemma Galgani, św. O. Pio. Wierzący może domyślać się u tych świętych wielkiego umiłowania Chrystusa ukrzyżowanego, który w zamian pragnie uczestniczenia w trudzie zbawienia wybranego przez siebie człowieka. Sam masz powód do zastanowienia, rozmyślań, wgłębiania się w prawdę, że Bóg tak ukochał każdego z nas, że posłał Swego Syna, który poniósł tak wielkie cierpienia, na swym bosko ludzkim ciele. Odniósł rany, głębokie, krwią ociekające, z nienawiści zadane. Chrystus dostrzega Na przestrzeni czasu ludzi szczerze Mu współczujących, którzy z krzyża czerpią siłę i moc do wiernego służenia Bogu i chcących za wszelką cenę swój krzyż nieść, a swym życiem dać dowód miłości, w odpowiedzi na naukę płynącą z Chrystusa przybitego do krzyża. Zapewne postawisz pytanie dlaczego? tym, wybranym przez siebie ludziom, daje swe rany krwawiące, bolące, niegojące? Dlaczego? chciał by jeszcze ktoś doznał tych ran, odczuwał ich ból, zmuszony był patrzeć na krew i znosić cierpienia z tym związane. A były z miłości Chrystusa, człowiekowi dane. Czy można pominąć? dodatkowe cierpienia wynikłe z tego, że są przez innych zauważone i widziane. Stygmatyk, by nie uchodzić za fałszerza musi się zgodzić na dociekliwość lekarzy. Przeróżnych
prób, usiłowań zaleczenia. Bycia pod stałą kontrolą ludzi wiedzy, którzy jej miarką chcą wytłumaczyć zjawisko stygmatów nie odwołując się do wiary. Trwa to latami. Cierpliwość podyktowana wiarą pozwala znosić, co ludzka ciekawość wymyśliła by tylko odsunąć myśl, stwierdzenie, że to jednak szczególne działanie Boże. Więc spójrz na Krzyż. Na Chrystusa na nim rozpiętego na Jego wszystkie rany. Uwierz i wiedz, że tak cierpiał by cię przekonać, byś pamiętał o cenie jaką za duszę twą zapłacił. Jak grzech człowieka, a więc grzech mój i twój drogo kosztował. Spójrz na wszystkich wybranych ludzi, których Chrystus obdarzył swymi ranami, by przez swoje współuczestnictwo w Jego Męce, wypraszali innym łaski do nawrócenia, życia z Bogiem, zbawienia. Niech świadomość, co Chrystus sam, i wybrani podejmują w trosce o twą wieczność szczęśliwą, skłoni cię do życia wiarą, do wierności Bogu. By niebo, które przez swą Mękę, przez swoje rany Chrystus otworzył, nagrodą, za twe życie prawe udziałem twym było. - - - - - jacek |
|
||||||||||||||||||||||||||||