Wtorek, 30 kwietnia 2024 - 121 dzień roku | ||||||||||||||||||||||||||||||
|
Beztroskie lata… Beztroskie lata dziecięce w pamięć wpisane, w niej jak w skrytce pozostają. Jak obrazy pędzlem malowane, zawsze mile wspominane. Radość z rodziców, ich pogody ducha, codziennej pracowitości, szczerej pobożności z dzieckiem w centrum uwagi obiektem rodzicielskiej miłości. Dzieckiem upragnionym, chcianym, kochanym. Owocem miłości taty i mamy. Spełnionym pragnieniem ich życia dającym radość i szczęście poza małżeństwem nie do zdobycia. Dziecko, choć
niezaradne i małe, zawsze lubiane, zawsze kochane. Dzieci, swój urok mają. Gdy się śmieją buzie rozdziawiają, gdy płaczą oczęta zamykają, rączętami wymachują, piąstki zaciskają. Gdy się cieszą nóżkami fikają. Kiedy są głodne same się upominają. Na flaszkę ze smoczkiem, na pierś mamy cierpliwie czekają. Na pokarm zdrowy. Wtedy szybciej rosną, na wadze przybierają, zdrowo i rześko wyglądają. Kiedy znużone chcą spać, do swej różowej buzi kciuk ssąc wkładają. Są radosne przytulane, uśmiechnięte głaskane, rozkoszne całowane, zadowolone obejmowane. Na nieporadne wyglądają kiedy pierwsze kroki stawiają. Ale zawsze śmiało ku rodzicom zmierzają, bo w razie zachwiania w nich ratunek mają. Zagrożone, w mamę, tatę, całym ciałem się wciskają. Rąbka odzienia jak deski ratunku się chwytają. Samym sobie zostawione narobią wrzasku krzykiem i płaczem, bo jeszcze nie wiedzą, że ich rodzice zagonieni mają kłopoty z czasem. Przychodzą lata wzrastania, uczenia się postrzegania bliskich, znajomych, otoczenia. Jak z porami roku, w których świat się zmienia, szarzeje, bieleje, promienieje w blaskach słońca. Tak przychodzi czas dorastania i jego końca. Pozostaje wspomnienie tych beztroskich dziecięcych lat, kiedy miało się umorusane buzię, nogi, ręce. Ale za to czysty wzrok i niewinne serce. Za czym więc? tęsknisz wspominając lata dziecięce? Wiem, byłeś kochany, obejmowały cię twej mamy ciepłe ręce. Twój dobry tato bezpieczeństwo ci dawał nawet, gdy czasem pupę klapsami okładał. Wiem, za życiem beztroskim. Rodzice myśleli o tobie, twe potrzeby zaspakajali, dziecinne zachcianki. Nie miałeś nic na głowie, bo byłeś kochany i mały. Wiem, za dziecięcą religijnością. Prostą i szczerą z porannym, wieczornym paciorkiem do Bozi, ze świętym obrazkiem w zeszycie, na ścianie, dzięki babci, religijnemu tacie, pobożnej mamie. Wiem, za duszy niewinnością, która odeszła wraz z przeszłością. Nie wiem, czy kiedykolwiek pomyślałeś o tym, co z tym utraciłeś? co zaprzepaściłeś? To spokój sumienia, które grzechem zbabrałeś. A potem było ci trudne do odczyszczenia. Próby nie podjąłeś, wręcz zaniechałeś. Dziś po latach to, co było twym skarbem, duszy twej czystością, usprawiedliwiając się nazywasz to dziecięcą naiwnością. Czystości duszy dzieciństwa nie odzyskasz, przeminęła wraz z wiekiem. Ale możesz wysprzątać ją tak by być od zaraz znów czystym, choć dorosłym, dojrzałym człowiekiem. Co zrobić? wiesz. Chyba nie trzeba ci przypominać i podpowiadać. Trzeba naprawić zło, uderzyć się w pierś, za grzechy żałować i szczerze się wyspowiadać. Z czego? ty jeden wiesz. Tym wypełniona jest twoja skrytka pamięci. Strzeżesz pilnie do niej kluczyka, bo tylko ty zawartość jej znasz. To życia twego tajemnica. - - - - - jacek |
|
||||||||||||||||||||||||||||