*
*
*
*
*
*
Rozmiar: 17297 bajtów
Wtorek, 30 kwietnia 2024 - 121 dzień roku
Aktualności

Ewangelia

Rok A
Rok B
Rok C
Ewangelia aforyzmy

Aforyzmy rok A
Aforyzmy rok B
Aforyzmy rok C

Ewangeliczne sentencje

Uroczystości

Święta

Święci

Fraszki

Aforyzmy

Aforyzmy religijne
Aforyzmy z życia

Wiersze

Wiersze religijne
Wiersze z życia

To i owo

 

D o k t o r…

Doktor…

 

Jeśli powiesz

„idę do doktora”…

to znaczy,

że z tobą źle,

coś ci dolega,

coś boli.

Noga,

brzuch,

serce,

głowa.

To wiesz,

żeś chory,

żeś chora.

 

I jeżeli

nie pomoże

medycyna ludowa

i jeszcze

babcia,

mama,

teściowa,

apteczka domowa,

niestety,

ale trzeba do doktora.

 

Nie myśl,

że doktor

czeka na ciebie,

do drzwi wyjdzie,

zaprosi.

Całkiem przeciwnie,

ty na niego

czekasz,

wystajesz

pod jego drzwiami

w kolejce

pośród innych,

którzy dlatego

wcześniej wstali,

szli z pośpiechem

i tak

nie pierwsi przyszli,

bo innych

pod drzwiami już zastali.

 

A ty grzecznie,

kto ostatni spytasz?

W kolejce się ustawisz,

cierpliwie

będziesz czekał

i wtedy o lekarzu

dowiesz się,

jak tego,

tamtego

do zdrowia przywrócił,

na nogi postawił.

Bo dobrze diagnozuje,

dobre leki przepisuje,

odpoczynek radzi,

ziółka proponuje,

świeże powietrze zaleca.

To ci pomoże,

zrozumiesz,

że tego właśnie

tobie potrzeba.

 

Te wypowiedzi

natchną cię

taką otuchą,

że będziesz szedł

z nadzieją,

że doktor pomoże,

uzdrowi,

cud sprawi.

 

I rzeczywiście

chce to zrobić.

Przypatrzy się uważnie,

do kartoteki zaglądnie,

zada jedno,

drugie pytanie.

 

Usłyszy narzekanie

na to,

na tamto.

Spyta

od jak dawna?

jaka temperatura?

jak z żołądkiem?

z oddychaniem?

jak z kupką?

ze sikaniem?

 

Jak już

wszystkiego się dowie:

jak z połykaniem,

trawieniem,

wydalaniem,

ma ułatwione zadanie.

 

Ale jako znawca,

pomaca,

dotknie,

słuchawkę przyłoży,

może ciśnienie zmierzy,

bo nie zawsze

wszystkiemu

co mówisz

wiary daje,

nie wszystkiemu

jako lekarz wierzy.

 

Więcej pisze

niż rozmawia.

A ty już

się lepiej czujesz,

bo pociechę usłyszysz,

że to chwilowe

niedomaganie.

 

A to,

co obecnie dolega

nie groźne,

z tego się nie umiera.

 

A o twych dolegliwościach

plik recept ci powie.

A jak w aptece spytasz

ile to kosztuje,

to zamiast lepiej,

gorzej się poczujesz.

 

Lekarstwa i tak

nie wszystkie wykupisz.

Nie wszystkie recepty

zrealizujesz

w nadziei,

że tym życia

niewiele przedłużysz

a listę

swych codziennych potrzeb,

koniecznych

środków do życia skrócisz.

 

Bo do wypłaty,

renty,

emerytury daleko.

I prostym rozumowaniem

dochodzisz do wniosku,

że nie możesz

portfela,

portmonetki opróżnić,

bo wtedy dopiero

miałbyś kłopoty,

o które doktor pytał,

łącznie

z wypróżnianiem.

 

Westchniesz do Boga

jak możesz głęboko

prosząc o zdrowie.

A sobie

zdumienie zostawisz

i zadasz pytanie:

apteka

taka droga?

czy moja choroba?

 

Odpowiem.

Apteka droga

to prawda,

ale i przestroga

byś cenił

swoje zdrowie.

Zimą

cieplej się ubierał,

miał czapkę,

kapelusz,

na głowie.

 

Byś prysznic zimą

na noc stosował,

a nie rankiem

i potem wychodził

z gołą głową

rozgrzany

i jeszcze

lekko ubrany.

 

Byś latem

osłabiony upałem

nie studził ciała

zimną wodą.

Bo choroba przyjdzie

na życzenie

i znów domowe przepisy

zawieść mogą.

 

Byś spocony

przeciągów nie szukał,

bo przyjdą bóle,

dolegliwości,

a ty do lekarza drzwi

będziesz pukał.

 

Byś nie truł się sam

papierosami,

innym dymem

życia nie zatruwał.

Nos swój

nie czynił kominem,

a dwa płaty płuc

wycieraczkami.

 

Byś dopiero

kiedy ci lekarz powie,

że grozi zawałem,

nawet jako wierzący

tak się przestraszysz,

żeś wieczności blisko

a ty nie chcesz jeszcze

spotkania z Bogiem,

papierosy odłożysz

i odczekasz

aż minie wszystko.

 

Ale znów nie myśl,

że tylko nieostrożni,

lekkomyślni,

ryzykanci,

żegnają się

przedwcześnie

z tym światem,

z życiem.

A swoją śmiercią

w rozpaczy zostawiają

najbliższych,

żonę i małe dzieci.

 

Bywają choroby ukryte,

długo znaku o sobie

nie dające,

a człowiek młody

nie zdaje sobie

nawet sprawy

z zagrożenia

choroby go toczącej.

 

Jej symptomy lekceważy

aż pewnego dnia

organizm głośno

da znać o niej

i bywa,

że za późno

pomoc przychodzi

i młody człowiek

umiera,

na zawsze odchodzi.

 

I domyślam się,

że już wiesz

czego?

to wszystko dowodzi.

 

A mianowicie

podstawowej prawdy

z wiary płynącej,

że życie twoje

jest i darem

i w ręku Boga

pod warunkiem,

że sam sobie

nie szkodzisz

celowo,

świadomie

go nie skracasz.

Na niebezpieczeństwo

jego utraty

nie narażasz.

 

Bo takim

postępowaniem

wiarę przekreślasz,

Przykazania Bożego

nie zachowujesz,

Prawo Boga

świadomie

i dobrowolnie przekraczasz.

 

Ale też wiedz,

że istnieją schorzenia,

które według

wiedzy medycznej

prowadzą do zgonu

i czasem wbrew

takiemu wyrokowi,

na przekór wszystkiemu

chory

zostaje wyleczony.

Wraca

do normalnego życia,

do swych bliskich,

do swych zajęć,

do domu.

 

Życiowe doświadczenie

 potwierdza stwierdzenie:

 

Jeżeli Pan Bóg postanowił

komuś życie podarować,

to nawet śmierć

musi na jakiś czas

z przysługi zrezygnować.

 

Ten ostatni fragment

radzę zapamiętać

i dla siebie zachować.

 

A piszę to

z tym większym przekonaniem,

bo takie wypadki znam,

takich ludzi spotkałem

i sam, co nieco

zaznałem.

 

Jeżeli mądrze poradziłem,

osiągnąłem

co zamierzałem.

Być może komuś

przysługę oddałem.

 

- - - - -

                                                                          jacek

TytuĹ‚  
Strona główna
Dodaj do ulubionych
KONTAKT
Ilość odwiedzin: 875748
Ilość osób online: 3
Logowanie
BLOG

Locations of visitors to this page