|
4 Niedziela Zwykła C
Z radością wracasz do rodzinnego domu, miejsca twego dzieciństwa. Z szybszym biciem serca przywitasz rodziców, i każdym z rodzeństwa. Każdego uściskasz po kolei, czule i serdecznie według starszeństwa. Tacie i mamie poświęcisz więcej czasu, mają prawo do pierwszeństwa. W domu każdy przedmiot, każdy jego kąt jest ci dobrze znany, znajdujesz w nim rzeczy, którymi przez lata, przed laty się posługiwałeś. Przywołujesz w pamięci radosne w nim chwile, na łonie rodziny spędzone. Bo dziś twoje, dojrzałego człowieka życie toczy się własnym torem. Rodzice patrzą na ciebie, ty na swoich rodziców, dostrzegasz jak czas oblicze zmienia, a pytając o znajomych ze smutkiem przyjmujesz wieść, że kogoś już nie ma. Cieszysz się, że możecie być w ten czas razem, i tych dni nie liczysz, bo ile takich będzie jeszcze ci danych nie przewidzisz. Tak w ramiona Matki wpadł Jezus wchodząc w progi domu nazaretańskiego. Maryja nie była dłużną, z całą matczyną miłością uściskała Jednorodzonego. W rozmowie uzupełniał to, co z opowiadań innych Maryja słyszała, jak się przekonał, wieść o Jego poczynaniach szybko docierała. Bywało, że prostował, wyjaśniał, tłumaczył, odpowiadał na pytania, bo i zdarzeń było wiele, a w tym co ludzie opowiadali nie zawsze była prawda. W dzień Szabatu poszli na modlitwy do Synagogi, po drodze, u jej wejścia znajomych spotkać mogli. Jej mury wypełniły tłumy pobożnych ludzi oddających cześć Wszechmocnemu, by wspólną modlitwą, złożoną ofiarą nie skąpił swych łask każdemu. Po wezwaniu o wysłuchanie zanoszonych modłów zebranych do Najwyższego, Czekano kto dziś będzie czytał, i jaki fragment z Pisma Świętego. Jezus podszedł do pulpitu rozwinąwszy zwój wzrok zatrzymał na Księdze Proroka Izajasza, głosem donośnym czytał, a zebrany lud Go podziwiał. To prorocze słowa dotyczące swego posłannictwa jako oczekiwanego Mesjasza. I to, że one Jego dotyczą, na Nin się sprawdzają zebranym ogłasza. Zebrani nie mogli uwierzyć, że On syn Maryi i Józefa cieśli za jakiego Go mieli, jest wysłańcem Boga, oczekiwanym Mesjaszem, ich modłów spełnieniem. Wyrzucili Go z Świątyni, wyprowadzili za miasto by zepchnąć z góry. Chrystus z rąk im się wymknął bez szwanku na ciele i nie będzie próbował ich przekonać po raz wtóry. Bolała nad tym Maryja i Jego uczniowie świadkowie zdarzenia. Przekonali się, że potrzeba im sporo odwagi i wiary w misji którą mają do spełnienia. - - - - - Wiedz, że o tobie decyduje twoja wiara, twój sposób postępowania, a nie kim jest twój tata czy twoja mama.
- - - - - Można Chrystusa z domu wyprosić, za drzwi wyrzucić nie jeden raz, powiedzieć Mu wara stąd. Ale wiedz, że przyjdzie dzień Sądu Ostatecznego i spotkasz Go twarzą w twarz. Jaki dla ciebie będzie ten sąd?
0 Comments
Posted on 02 Feb 2013 by jacek
|
Tytuł
|