|
Pani Maria......
Ostatniego stycznia bieżącego roku zmarła w Domu Opieki poza Tarnowem, daleko od swego miejsca zamieszkania pani Maria. Znajoma, z sąsiedniego bloku. Odeszła do Pana. Przeżyła osiemdziesiąt jeden lat w samotności, bez męża, dzieci. Własnej rodziny nie miała. Była nauczycielka. Bogata w wiedzę na studiach zdobytą z innymi przez lata radośnie się dzieliła. Jej pasją było jej przekazywanie, i każdym znakiem jej posiadania się cieszyła, jak dobrze napisanym wypracowaniem. Minął czas pracy pedagogicznej, nastał okres emerytury. Nie skończył się dla niej czas wysiłku, rozpoczął się okres w którym bardziej niż w poprzednie lata pogłębiała życie duchowe, w III-im Zakonie Świętego Franciszka, w którym swe życiowe powołanie realizowała. Mszę święta pogrzebową ponad dwudziestu kapłanów koncelebrowało, tak ze względu na Jej brata Kazimierza kapłana, jak i za przynależność do Stowarzyszeń Katolickich i osobistej pobożności przez którą przykład wiary dawała. Bo i Ojcowie Bernardyni, Katedra, Święty Maksymilian Kolbe, Matka Boska Szkaplerzna na Burku, i Księża Filipini z uczestnictwa we Mszy Świętej, i w nabożeństwach Ją znało. Dziękowali za jej przykład życia i głęboką wiarę. To dostrzeże Pan i za to nagrodę nieba dostanie. Nie było delegacji gołębi z przystanku przy Seminarium, kaczek na Burku z Wątku, z ulicy Wodnej kotów. Chyba głodni, bo nie przyszła. Czekali, tym razem się zawiedli. Już nie przyjdzie. Inni im coś rzucą. A będzie to nie ziarno, a resztki z precli, które kupili i całych nie zjedli. i chleba, który im pokruszą. Niech się przyzwyczają do widoku innych, bo ich karmicielka wyżej od nich poszybowała, do wieczności, gdzie Jej tato i mama obejmą ją jak za lat dziecinnych. - - - - -
0 Comments
Posted on 05 Feb 2013 by jacek
|
Tytuł
|