|
Szedł w skwarze dnia...
W ostrych słońca promieniach,
w skarze dnia
szedł Chrystus
ulicami Jerozolimy
na oczach gapiów,
drwiących
dlaczego sam sobie nie
pomoże,
cudu nie dokona.
Ubiczowany,
z cierniową koroną na
głowie,
z krzyżem na ramieniu
szedł na Golgotę.
Pod nim upadał,
szarpaniem,
biciem przymuszany,
wstawał.
Szedł
coraz wolniej,
bardziej pochylony,
pot z krwią zmieszany
spływający na oczy
widok drogi zasłaniał,
otrzeć nie mógł
trzymając poprzeczną
krzyża belkę.
Jak przez mgłę
dostrzegł swą Matkę
zapłakaną,
spotkali się oczyma.
Z bliska zobaczyła
jak okrutnie
skatowano Jej Syna.
Przymuszony
Szymon z Syreny
pomógł w krzyża
niesieniu.
Weronika
pośpiesznie twarz
z potu otarła,
niewiasty
na Jego widok płakały,
doszedł i został
ukrzyżowany.
Trzy gwoździe
w ciało wbite
otworzyły nowe rany,
które powiększać się będą
pod ciężarem ciała
i ta ostatnia,
która potwierdziła
śmierć
włócznią
w bok zadana.
Z ulgą odetchnęli,
ci, którzy wyrok
wydali.
Swego dopięli.
Z nienawiści,
z zemsty, z zawiści,
za to że mówił,
że jest Synem Bożym,
za znaki,
które czynił,
za cuda,
których dokonał.
I za ten ostatni
Łazarza wskrzeszenie,
które w strach
wpędziło
świątynnych kapłanów,
że lud widząc
moc cudotwórczą
Nauczyciela z Nazaretu
skłonny będzie
w uwierzenie,
że jest Mesjaszem,
który przyszedł na
ziemię.
- - - - -
I od tej pory,
od tego wydarzenia
człowiek wierzący,
dotknięty nieuleczalną chorobą
cierpieniem,
kalectwem,
poznaje ciężar krzyża.
I od tej pory
człowiek wierzący
szykanowany, prześladowany,
torturowany, mordowany
z powodu swej wiary
uczestniczy
w dźwiganiu krzyża.
I od tej pory
człowiek wierzący,
publicznie wyśmiewany,
posądzany, obwiniany,
podejrzewany,
oczerniany,
zniesławiany
czuje dotkliwy ból
włożonego krzyża.
- - - - -
Nam ludziom wierzącym nieść go wytrwale
trzeba
pomimo cierpienia i
bólu,
on znakiem zbawienia.
- - - - -
0 Comments
Posted on 10 Apr 2017 by jacek
|
Tytuł
|